Prawie jak Vincent van Gogh…

… po którym zachowały się w muzeach 632 obrazy. Zakładając, że jeden obraz ma wymiar w proporcjach złotego podziału około metr na zero sześć metra to dostaniemy w przybliżeniu 380 metrów kwadratowych malowania…

Powierzchnia rozwinięcia Fayki to z jednej strony około 140m2. Do tej pory pomalowałem – z zewnątrz 2 razy, wewnątrz raz, w tej chwili maluję wnętrze drugi raz. To już będzie 4 x 140 = 560m2 trochę więcej niż Vincent, ale ja mam mniej kolorów i grubsze pędzle…

…ale za to moje farby  bardziej śmierdzą. Może ktoś wie, czemu tak jest, że każda chemia jeśli ma być dobra to śmierdzi jak cholera?

Odkąd pogoda zrobiła się prawdziwe majowa, siedzę w stoczni środy, czwartki, piątki i soboty. Od razu roboty zaczęło ubywać. Z prac mechanicznych w kokpicie wspawałem placki z gwintem do mocowania dwóch rzeczy. Cztery będą pod uszka do livelin w kokpicie, tak by wychodząc z zejściówki od razu można było się przypiąć. Drugi zestaw placków posłuży do umocowania na podłodze kokpitu, w jego centralnej osi, drewnianego klocka o przekroju wysokiego trapezu.

Kokpit Fayki jest tak szeroki, że nie da się siedząc na jeden burcie oprzeć nóg o drugą, więc jak wiecie przy przechyle zawsze się zjeżdża z nawietrznej burty. Ten klocek będzie podpórką pod stopy.

Dopasowałem, dociąłem i wstawiłem na gotowo chwyty wody w skegu z jego obu stron. Przy okazji tego rozmawialiśmy z Leszkiem o szczelności skegu. Był już trzy razy sprawdzany, napełniany wodą. Wszystko jest OK, jednak Leszek twierdzi, że odczuwa dyskomfort, na myśl, że jest tu miejsce połączenia stali nierdzewnej z czarną. Wprawdzie spawy są bardzo porządne i sprawdzone, ale jest to jedyne takie miejsce w całym kadłubie Fayki. Skeg oczywiście od góry też będzie zaspawany. Ale ponieważ jedna ścianka w skegu, ta przez którą przechodzi pochwa wału śruby, była spawana w bardzo niewygodnej, trudno dostępnej pozycji,  istnieje teoretyczne malutkie prawdopodobieństwo, że spaw nie jest idealny. Gdyby spaw przy chwycie wody pękł oraz na górze by się rozszczelniło, to mogło by nastąpić jakieś delikatne przesiąkanie wody. Oczywiście nie takie jak na dawnych żaglowcach, czy na naszych słynnych Opalach, gdzie jak pamiętacie z moich poprzednich wpisów pompować trzeba było codziennie. Tu pewnie przesączająca się do zęzy woda zdążyła by po drodze wyparować. Ale, po co kusić los. Wymyśliliśmy więc, że dla dodatkowej pewności, zalejemy skeg do wysokości chwytu wody specjalnym tworzywem ChockFast. To jest to samo, co będzie używane do osadzenia wewnętrznej pochwy wału. A raczej prawie to samo, bo żywica do wału jest trzy razy droższa 🙁

W tym tygodniu dokończyłem malowanie wnętrza – burty i sufit podkładówką i nawierzchniowa. Zęza zaś dla odmiany została pomalowana farbą… zęzową. Tą farbą także jest pomalowana komora łańcuchowa. Na razie jeden raz, planuję łącznie trzy warstwy, tak by było to w miarę trwałe. Farba zęzowa nie jest może najpiękniejsza ale za to bardzo trwała i odporna mechanicznie oraz chemicznie. Pomalowałem też klapy do zbiorników, klapy do komory łańcuchowej, klapy do komory steru strumieniowego. Pomalowałem również podkładówką wnętrze zbiorników. Będzie jeszcze pomalowane farbą zęzową, po to by wszytko było odporne na paliwo diesla.

Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem w przyszłym tygodniu mam zamiar przykręcać już listwy drewniane i przygotowywać wnętrze do piankowania.

Tomek w tym czasie prawie cały kadłub wyszpachlował, a jedną czwartą już wyszlifował. Idzie powoli i z doskoku, ale nie mam ciśnienia z terminami na wykonanie prac zewnętrznych: „langsam langsam, aber sicher”.

Ale najwięcej przyjemności miałem z zamontowaniem steru strumieniowego. Zakupiłem ster strumieniowy SidePower  80KGF 12V, z osprzętem, sterowaniem radiowym i pilotem. Tunel miałem już osadzony w kadłubie od dawna, teraz trzeba było wywiercić w nim dziurkę – 32mm. Tego nie da się zrobić ręczną Celmą. Na szczęście Leszek ma super kontakty i pożyczył na weekend tzw. „magnesówkę”. Jest to potężna wiertarka kolumnowa, ze stopą elektromagnetyczną, która „przykleja się” do stalowych powierzchni, umożliwiając precyzyjne wiercenie czy frezowanie w warunkach polowych. Aby wiertarka miała, gdzie się przykleić, musiałem tymczasowo wspawać kawałek płyty stalowej, potem postawiłem ją i w ciągu 20 sekund wywierciłem otwór. Przygotowania – dwie godziny – praca 20 sekund 🙂 Potem troszkę polerowania pilnikiem, papierem ściernym, wycięcie wspawanej płyty, oszlifowanie pozostałości spawów, oczyszczenie spalonej farby  i… voila złożyłem – wszystko pasuje jak ulał. Jestem zachwycony efektem. Potem wszystko rozebrałem, spakowałem do pudełka i odstawiłem na półkę. Będzie czekać na swoją kolej. Efekty widać na zdjęciach. Jestem też pewien, że z nim Fayka będzie tańczyła w marinach jak baletnica, i polecenia kapitanatu w rodzaju: Pana stanowisko to keja J miejsce 23 nie będą wywoływać u mnie gęsiej skórki.

Nie napisałem też o jednej ważnej rzeczy. Kupiłem rower. Powiecie, że to żadna sensacja, otóż to nie jest zwykły rower tylko składany Dahon Cadenza P18: http://www.dahon.com/bikes/2011/cadenza-p18, jak zauważyliście jest to pełnowymiarowy rowerek z kołami 26 cali, który składa się na pół. Na Fayce będą dwa takie rowery, z czego ten drugi, o mniejszej ramie – zgadnijcie dla kogo? Mając już rower:

  • mogę zaprojektować w meblach schowki na dwie sztuki – chyba będą to szuflady pod kojami
  • mam czym dojeżdżać z mieszkania w Biskupcu do stoczni – codziennie 2 x 6,5 km jest super dobre dla mojej kondycji i serducha.

A rower na jachcie to moim zdaniem super sprawa, podjechać do bosmanatu mariny, wyskoczyć na zakupy, czy objechać okolice na wycieczce – na rowerku to sto razy fajniej niż dymać na piechotę.

fotki: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona trzydziesta ósma, dziąwiata)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

17 odpowiedzi na Prawie jak Vincent van Gogh…

  1. vidocq pisze:

    a jakie będą ostateczne kolory? biały kadłub czy jakiś inny.

  2. Slawek pisze:

    Brrrr tylko nie biały. Żartuję, bardzo podoba mi się granatowy kadłub, nadbudówka biała, pokład „drewniany” z FlexiTex’u, kokpit drewniany z prawdziwego teaku, platforma kąpielowe – FlexiTex’u, może jakieś drobne elementy ozdabiające na burtach….

  3. vidocq pisze:

    „bardzo podoba mi się granatowy kadłub, nadbudówka biała, pokład „drewniany..” całkiem, całkiem 🙂 bo ten biały w łodziach i samolotach się już chyba wszystkim opatrzył, pełno tego wszędzie. chociaż ja bym wybrał szmaragdowy zielony na kadłub i „delfinowy” szary na nadbudówkę, drewno na pokładzie bejcowane na „słomkowy” kolor,”biszkoptowe” żagle i białe liny. :)))

  4. Slawek pisze:

    I do Saint Tropes laski wyrywać….

  5. vidocq pisze:

    Saint Tropes… eeeeeee… słabo, tłoczno i drogo lol Mauritius , Bora Bora ooooo.. to jest to.

  6. Slawek pisze:

    Cóż, Bora Bora dopiero za trzy lata, a Mauritius za cztery…

  7. jarek barański pisze:

    Co zdecydowało o wyborze przez Pana flexitexu na pokład Fayki?
    Planuje Pan sam wykonywać prace stolarskie w kokpicie i wnętrzu czy ograniczy się Pan tylko do projektu?

    pzdr.

  8. Slawek pisze:

    O Flexiteek’u pisałem troszkę tutaj: http://www.ciunczyk.com/wordpress/?p=551
    Wówczas miał to być permateek, ale ciężko go kupić u nas. Historia jest dłuższa. Po pierwsze konstruktor jachtu Paul Fay bardzo, ale to bardzo odradza stosowanie drewna na pokładzie jachtu stalowego. Zawsze są problemy z wilgocią, po drugie z aplikacją bez narażania stali na korozję, po trzecie drewno jest bardzo ciężkie i będąc umieszczonym na dużej wysokości nad środkiem ciężkości istotnie wpływa na wyrażenie jachtu. Trzeba dokładać balastu i zaczynają się problemy.
    A ja chciałem mieć drewniany jacht.
    W Finlandii widziałem piękne jednostki z podkładem z Flexiteek’u lub czegoś takiego. Zamówiłem próbki materiału, jak dla mnie to jest praktycznie nie do odróżnienia od drewna. A równocześnie jest to lekkie, łatwe w montażu, szczelne oraz praktycznie niezniszczalne.
    Widziałem próbki różnych producentów, są bardzo podobne. A okazało się, że Flexiteek sprzedaje i montuje w Polsce mój ulubiony dostawca firma Sailservice z Gdańska. Stąd wybór tego materiału. Odnośnie „drewna prawdziwego” jeszcze nie wiem choć powinienem już wiedzieć 🙁 szukam dobrego stolarza…

  9. Bartek pisze:

    W gorące, słoneczne dni flexiteek mocno się nagrzewa i parzy w siedzenie i stopy. To chyba jego jedyna wada. Pod wpływem temperatury robią się bąble powietrzne i odstaje od podłoża.

  10. Bartek pisze:

    Czy deflektory przy sterze stumieniowym są przewidziane?

  11. Slawek pisze:

    Coby nie parzyło w siedzenie, w kokpicie będę miał „realteak”, a stopy hmmm, odkąd bardzo boleśnie kopnąłem palcem u bosej stopy w podwięź wantową unikam chodzenia boso po pokładzie 😉
    Te bąble trochę mnie martwią – może to kwestia kleju, jakości wykonania, materiału podkładowego – może Pan powiedzieć coś więcej?

    Deflektory raczej nie są potrzebne – sprawdzałem z dokumentacją producenta (SidePower) i różnica między szerokością tunelu od strony dziobowej, a rufowej jest dostatecznie mała, by nie powinien on stawiać znaczącego oporu podczas żeglugi. Zresztą Fayka pewnie nie będzie „wyciągać” więcej niż 6-8 węzłów.

  12. Bartek pisze:

    Flexiteek, podkład, kleje były kupione w Sailservice. Osobiście tego nie
    kładłem więc nie wiem jak dokładnie szutnik położył klej. Może coś
    spartaczyli bo do dokładnych raczej nie należeli.
    Przy bardzo dużym słońcu tworzywo się mocno nagrzewa i w kilku miejscach
    zaczyna się podnosić w postaci bąbli. Jak ostygnie wszystko wraca do normy.

    Z deflektorami później będzie trudno coś doklejać, a szybszy jacht to tańsze
    pływanie i większy zasięg na silniku. Czasami te 0,5 knt
    może wiele znaczyć.

  13. Bartek pisze:

    Na wypadek spotkania z pływającym kontenerem może się przydać coś takiego.

    http://www.cactusnav.com/forward-looking-sounders-c-36.html

  14. Slawek pisze:

    No i dlatego Fayka ma na dziobie podwójny otwór na dwa transducer’y.

    Rozgladam się za czymś w standardzie NMEA2000, co da się podłączyć pod NavNet3D. A na wypadek spotkania z kontenerem dobrze mieć stalowy jacht 🙂

    I chyba raczej taka sonda sprawdza się przy cumowaniu w nieznanym terenie, niż przy wykrywaniu pływających kontenerów. „Ona patrzy” do przodu na 100mm max. Przy 6 węzłach to jest 5-6 minut i trzeba mieć cholernego farta, by akurat patrzeć na ekran sondy w tym właśnie momencie. Jak znam swojego farta to akurat wtedy będę w kiblu….

    Ale gdy byłem na Selmie w okolicach Hornu i Tierra del Fuego to przy cumowaniu zawsze korzystaliśmy ze nie wsparcia takiej sondy. Bo mapy w C-Map pokazywały czasami, że jesteśmy milę albo i dwie na lądzie 🙁

  15. Bartek pisze:

    W sondzie Raymarine można ustawić różne alarmy w tym płytkiej wody.
    Nie trzeba ciągle patrzeć na wskazania bo piszczy jak przekroczy zadaną wartość.
    Na dziobie taką sonde moża skierować do przodu i niech piszczy jak coś wyniucha.

  16. Johnb884 pisze:

    Informative Site Hello guys here are some links that contains information which you might find useful yourselves. It is Worth Checking out. acbddedaebcg

  17. It’s truly a great and helpful piece of information. I am satisfied that you simply shared this useful
    info with us. Please stay us up to date like this. Thanks for sharing.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *