Odchudzamy Panią Faykę…

Zanim jednak napiszę o co chodzi z tym odchudzaniem, chciałbym was poinformować, że data oficjalnej imprezy na zakończenie budowy Fayki i jej chrzest została już ustalona i zabukowana.

To ważne, impreza odbędzie się, choćby Fayka nie była gotowa. Dokładam jednak wszelkich starań by jednak do tego nie doszło i świętowanie było w realu a nie wirtualu, choć oczywiście może się zdarzyć, że poduszeczka na kanapie nie będzie miała właściwego wgięcia ;-)¹

To jest konkurs, kto napisze w komentarzu do tego posta o co chodzi z poduszeczką, wygrywa bezpłatny tydzień wakacji na Fayce z osobą towarzyszącą

Uwaga!!! WSZYSCY czytelnicy bloga są zaproszeni na imprezę, jej szczegóły oraz możliwość zapisania się umieszczone są na blogu, w górnym menu, w pozycji: „Zaproszenie na… imprezę„. Proszę klikać, czytać i zapisywać się. Ale będę jeszcze przypominał i męczył. Musicie być. Już drugi raz w tym wpisie, parafrazując klasyków:

Jak nie wy to kto? Jak nie w maju to kiedy?

Wracając do odchudzania…

Fayka miała w nadburciu wspawane kluzy do lin cumowniczych. Tak mi się jednak zaprojektowało te kluzy, że wyszły spore, cały czas męczyło mnie to, że nie wyglądały zbyt ładnie, takie trochę ciężkie. Jednak szalkę przeważyło zdanie Pana Andrzeja „Flexiteekowca”: „a te kluzy to ja bym uchlastał”. No to uchlastałem, trzy godzinki pracy, przy cięciu, oszlifowywaniu, szpachlowaniu i zamalowaniu, ale teraz jestem dużo bardziej zadowolony z efektu. Na rufie zostawiłem, bo tak jest moim zdaniem ładniej. No i o dobre osiem kilo mniej, a kto by nie chciał zrzucić osiem kilo w trzy godziny.

Prace meblarskie idą pełną parą, w tym tygodniu wchodzimy już do centralnej części jachtu. Najpierw łazienki i prysznice… potem kanapa w mesie, potem kuchnia. Sprzęt AGD już mam.

Z ciekawostek: w ubiegłym tygodniu wstawiliśmy silnik, zbudowałem podest do stanowiska nawigacyjnego, oraz siedzisko do tego stanowiska, teraz będę je kończył oraz realizował zabudowę silnika. Zamontowałem też na gotowo zbiorniki ścieków szarych i czarnych, jeszcze tylko pozostała do zrobienia dodatkowa opaska z linki stalowej do usztywnienia mocowania każdego z nich.

Tak jak pisałem malowanie to „never ending storry”, ale mam też dodatkową pomoc. W ubiegłą sobotę odwiedził mnie mój nauczyciel hiszpańskiego – Jesús. Jako, że jest rodowitym Meksykaninem mógł się na własne oczy przekonać jak wygląda prawdziwy „meksyk”. BTW pozwalam sobie na takie, żarty, wiedząc, że Jesús sam tak dowcipkuje… A tak na marginesie, zrobienie małego porządku w stoczni nie zaszkodziło by nikomu. Jak możecie zobaczyć na fotkach Jesús dzielnie malował koje rufową i dziobową. Po robocie poszliśmy do Lemonka i obaliliśmy dwanaście dużych piw, wow w niedzielę nie było lekko 😉

Aura też dopisuje. Plusowe 5-8 stopni na zewnątrz, po odpaleniu nagrzewnicy daje 13-15 stopni w środku – do pracy akurat, nawet lakiery schną. Zresztą jak zacznie być zimniej, to do końca zabuduję suszarnię, materiał mam.

Jeszcze raz zapraszam na imprezę, następne wpisy już niebawem.

fotki: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona pięćdziesiąta czwarta i dalej)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

18 odpowiedzi na Odchudzamy Panią Faykę…

  1. Michał Madej pisze:

    zapisany!

    Trzeba by zrobić jakąś listę gości z kontaktami podać co byśmy dla naszego szanownego armatora niepowtarzalne prezenty przywieźć, te mniej i bardziej praktyczne jak choćby nietłukąca się zastawa do wody ognistej 😛

  2. Raru pisze:

    Zastawa jak zastawa ale chyba przyda się też coś do wypełnienia tej zastawy 🙂

  3. Pozdrawiam z Olsztyn

    Życzę powodzenia w budowie jachtu:) trzymam kciuki:)
    Ahoj!

  4. Pawel z Krakowa pisze:

    Gdybym projektowal kanape to taka na ktorej wygodnie by sie czytalo, powiedzmy w ulubionej pozycji tzn, wzdluz kanapy. No i poduszka pod plecy nie moze byc za gruba ani tez w zbyt kwadratowa wiec musi miec odpowiednie wciecie bo albo ksiazka bedzie za daleko albo znowu za blisko. No za cos trzeba przeciez robic w te dlugie wieczory… w szerokim swiecie:)
    Pozdrawiam i chetnie sie zjawie na imprezie .

  5. Slawek pisze:

    Odpowiedź fajna, ale nie o to chodzi. W przyszłym tygodniu dam pierwszą podpowiedź. Po trzech podpowiedziach, czekam jeszcze tydzień i zamykam konkurs… 😉

    Panie Pawle – czekam na Pana zapisanie się na imprezę.

    pozdrawiam
    Sławek

  6. K_G pisze:

    choć oczywiście może się zdarzyć, że poduszeczka na kanapie nie będzie miała właściwego wgięcia 😉 ¹

    Witam
    Moim skromnym zdaniem chodzi o zużycie poduszki, które to sprawia, że staje się ona wygodniejsza niż nowa:).

  7. Slawek pisze:

    Hi, hi, hi zimno, zimno

  8. Tomek M pisze:

    Panie Sławku, coś wydaje mi się że kanapka musi być przetestowana przez Pana w inny sposób 🙂 Myślę o jakimś teście przeprowadzonym z małżonką. Jak będzie niewygodnie za pierwszym razem to później na pełnym morzu…..A jak kapitan w pełni odprężony to już tylko pełne wiatru żagle i ahoj morska przygodo.
    Mam ogromną nadzieję że w zamyśle Pańskiego wgięcia poduszeczki o to chodziło – kiedyś w ten sposób też trzeba „rozdziewiczyć” Faykę
    Świetnie się rozbawiłem tym konkursem
    Pozdrawiam
    Tomek z Nowej Rudy

  9. Slawek pisze:

    No no no, coraz goręcej się robi 😉 , choć konkursowo niestety nadal zimno zimno…. Zapraszam do zapisywania się na imprezę

  10. Raru pisze:

    Ale musimy sobie wyjaśnić, czy Fajka podczas tego bezpłatnego tygodnia będzie stała na wodzie? Czy może chodzi o tydzień sprzatania po budowie z zakwaterowaniem na miejscu 🙂

  11. Slawek pisze:

    Zaraz, zaraz, a to ja nie mówiłem, że na imprezę trzeba zabrać ubrania robocze, pędzle, wałki, kuwety, papier ścierny… Potem oczywiście zwyciezca konkursu może za darmo posprzątać po malowaniu mieszkając tydzień na Fayce….

    Jak wszystko dobrze pójdzie w przyszłym roku planuję rejs dziewiczy do Sztokholmu (przez Gotlandię, powrót Alandy, Talin, Ryga) tu już raczej mam komplet. Powinno to być w czerwcu. Potem w wakacje planuję rejs dookoła wysp brytyjskich. Myślałem o tym rejsie lub o którymś z odcinków mojej wyprawy dookoła świata…

    Pozdrawiam ze stoczni. Piję właśnie kawkę, mała przerwa przy budowaniu łazienki głównej…

  12. Bartek pisze:

    Obstawiam na 50%, że chodzi poduszkę kanapy na zbiorniku wody. Pewnie armator przewidział tam rozkładane spanko i trzeba coś pokombinować z wymoszczeniem, żeby nie dawało po krzyżu turystom.
    Z własnego doświadczenia wiem, że jachtowe leża nie są zbyt grube i wygodne.
    Nie każdy kręgosłup toleruje twarde podłoże. Naturalna lordoza ulega redukcji
    i zaczynają się bóle.
    Drugie 50% obstawiam, że chodzi o stanowisko nawigacyjne wyposażone w wypasiony kubełkowy fotel rodem z formuły 1 trzymający na falach z dala od spotkania z podłogą 🙂 Z tego co widać na zdjęciach domniemam, że będzie okazja do wysokich lotów 🙂 więc wygięcia poduszek wielce wskazane.

  13. Janek pisze:

    Z drugiej podpowiedzi wynika że chodzi o film „Wojna państwa Rose” .

  14. Slawek pisze:

    Bardzo ciepło, były tylko trzy filmy do wyboru 😉 teraz dalej….

  15. Jasiek pisze:

    No tak, filmy z tą trójką były trzy – Romancing the Stone, Jewel of the Nile and War of the Roses. Co prawda stwierdziłeś, że bardzo ciepło przy War of the Roses, ale nie wiem,cy to było potwierdzenie, że o tym filmie mowa? Ja obstawiałbym jednak ten środkowy – wszak mamy tam jacht i to płynący chyba dookoła świata. Niestety oglądałem go bardzo dawno temu, a grzebanie po chomikach czy torrentach mnie brzydzi (nawet w tak zacnym celu) i akcji z poduszką nie pamiętam. Natomiast pamiętam, że Jack nie nacieszył się w tym filmie jachtem zbyt długo – czyżby wybuch był dlatego, że poduszka była nie tak wgięta? A może dzięki wygięciu poduszki stracił jacht a nie życie?
    Pozdrawiam w mroźny wieczór,

  16. Slawek pisze:

    Jak powiem coś teraz to będzie już trzecia podpowiedź, a ta będzie już za tydzień…

    Pocieszam się, że lekkie ocieplenie nadchodzi.

    Pozdrawiam,

  17. Bodzio pisze:

    Tak sobie myślę ,że z fizycznego punktu widzenia zadek wpasowany w poduszeczkę o odpowiednim wgięciu zyskuje na tarciu statycznym co w efekcie procentuje przewidywalnym zachowaniem załogantów w sytuacji gdyby trzeba było szybko i gwałtownie zaparkować np. na alandzkich podwodnych skałkach 😉 ! Z pewnością Sławciu pamiętasz nasz wypad na Alandy gdy podczas Twojej opowieści o prześmiesznej przygodzie chyba amerykańskiej załogi mieliśmy bliskie spotkanie z podwodną niespodzianką :)))). Gdybyśmy mieli wówczas do dyspozycji pod sobą odpowiednie wgięcia to straty w tym co nam się wówczas wylało byłyby znacznie mniejsze :))))!

  18. Slawek pisze:

    Bbbrrrrrr chyba wolałbym nie pamiętać…

    Ale konkurs już rozstrzygnięty: http://www.ciunczyk.com/wordpress/?p=1671&cpage=1#comment-343

    Bodziu, czekam na twoje zapisanie się na imprezę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *