Podpowiedź druga (z trzech)

Moi drodzy widzę, że tempo zgadywania przysiadło 😉 czas na kolejną podpowiedź. Odpowiedź jest związana z filmem w którym grają wspólnie: Kathleen Turner, Michael Douglas oraz Danny de Vito… powodzenia.

Cały czas zachęcam do zapisywania się na imprezę, szczególnie tych co już mi obiecali. Choć i tak nie jest źle, do tej pory zapisało się już prawie sześćdziesiąt osób!

Dla leniwych, podaję bezpośredni link do zapisów Zapisy na imprezę.

W stoczni jak mawia mój serdeczny przyjaciel Janusz „upał nie doskwiera”. Na domiar złego wysiadła nagrzewnica, więc biegusiem pojechałem do Olsztyna zakupić kolejną – tę, która docelowo ma nagrzewać lakiernię/suszarnię.

Główna ma 30 kW mocy, ta pomocnicza nie musi być aż taka duża, więc kupiłem 10kW. Na razie podgrzewa halę do czasu, aż naprawię główną. Efekt – przy temperaturze zewnętrznej minus 8°, a w nocy minus 12°, w namiociku temperatura skacze aż do 2° na plusie 🙂 W jachcie przy dwóch pracujących halogenach i farelku jest pewnie ze dwanaście. O malowaniu nie ma mowy, ale pracować się da. Oczywiście szybkość pracy nie jest identyczna z tą przy 25°. Cóż: twardym trza być, a nie miętkim. Traktuję to jako ćwiczenia przed wyjazdem na Antarktydę w lutym. Choć dlaczego Marek też ćwiczy – tego nie wiem…

Mimo przeciwności natury pogodowej zrobiliśmy postępy, mamy gotowe oba brodziki, zbudowaną jedną kompletną kabinę prysznicową. Udało się zmontować i dopasować całą obudowę silnika. W przyszłym tygodniu do jachtu będzie się wchodzić już w sposób elegancki (docelowy).

Trochę zabawy było z mocowaniem podstaw pod brodziki. Wyspawałem je z teownika stalowego i przyspawałem do wręg. Problem jest taki, iż nie mogę już spawać niczego do poszycia, bo zniszczę lakier i cynk.

O ile w łazience dziobowej było do czego ją przymocować, a podstawa brodzika jest sztywna i prosta, o tyle w łazience „armatorskiej” nie miałem takiej możliwości i podstawa kiwała się.

W piątek zacząłem to podpierać przyciętymi wklejonymi kołeczkami z litego drewna. W sobotę miałem ambitny plan prac, na liście pierwsza była pozycja – dopasować ostatni kołeczek. Spojrzałem na moją konstrukcję, przypomniałem sobie co napisał do mnie w czwartek Paul Fay „It is so good to see how well you are progressing and to look at the high standard of work of your project i pomyślałem, że zrobiona podstawa nie zachowuje standardów, do których Paul referuje 🙂

Wziąłem więc do ręki moją ulubioną przyjaciółkę – szlifierkę kątowa, wychlastałem wszystko, rozciąłem, zespawałem na nowo, zamiast drewnianych kołeczków zrobiłem metalowe stópki z podstawkami, dopasowałem wszystko dokładnie, oszlifowałem, pomalowałem podkładem epoksydowym, wysuszyłem, wspawałem do jachtu, stópki przykleiłem na Sikaflex do poszycia. Pomalowałem resztę na gotowo podkładem. Teraz chyba standard jest zachowany…

Niestety zrobiła się szesnasta i czas było wracać do domu. A pozostałe trzy punkty z listy – wymodelowanie schodków zejściówki, zrobienie kopyta do giętej ścianki łazienkowej oraz sklejenie tej ścianki trafią na listę przyszłotygodniową.

Wracając, żeby było weselej rozwaliłem oponę i to tak dokumentnie, że nic już się z nią nie dało zrobić, ponieważ było to blisko – 18km – na flaku 20km/h wróciłem do Leszka, wziąłem od niego Mitsubishi i pojechałem do chaty. Niestety opona była nówka – przejechałem na niej dopiero z 1500km. Tak więc kupię tylko jedną, bo różnica w zużyciu jest żadna. Jedyna pociecha.

Trochę fotek: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/
(strona pięćdziesiąta piąta i dalej)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

7 odpowiedzi na Podpowiedź druga (z trzech)

  1. Arecky pisze:

    Witaj Sławku,

    To było tak: zagadnąłem Pawła o narzędzie do cięcia danych migracyjnych, które wspomniałem, że kiedyś dawno używaliście w Waszej firmie i mimochodem wspomniałem: „… A Sławek to pewnie nic, tylko żegluje…” I tu w odpowiedź Paweł mi, łup, zsyłkę na rzeczony soft i… Tojego bloga. Wow! Weekend upłynął pod hasłem Fayka. Przeczytałem całość od zarania dziejów i jestem pod absolutnym wrażeniem. Szacun Panie Sławku! Ogrom całości projektu po prostu powala i przygniata. (Przygniata oczywiście wszystkich mientkich).

    Pisałęś na blogu lata temu, że klima to warkot, a cisza bezcenna i zaprojektujesz wietrzenie – z poprzedniego wpisu widzę, że klimatyzator jednak zakupiłeś. Czyżby jakieś nowe doświadczenia z rejsu po tropikach?

    Pozdrawiam serdecznie i z utęsknieniem czekam na kolejne wpisy.
    Arkadiusz Teclaw

  2. Slawek pisze:

    Cześć Arku, kopę lat … ale się ucieszyłem, gdy zobaczyłem twój wpis.

    Sama klima nie warkocze….

    (stary kawał – suchar jak mówi moja młodzież mi się przypomniał – parka baraszkuje w łóżku i dziewczyna krzyczy: warkocz, warkocz – no to facet wrrrrr wrrrr wrrrr, a ona – durniu warkocz mi przygniotłeś….)

    …. warkocze generator. Ale nie pożałowałem na alternatywne źródła energii, mam cztery panele po 80 W każdy – w praktyce to max 40 W z panelu przez 8-10 godzin w tropikach – czyli 1,6 kWh na dzień – tyle potrzebuje moja klima na godzinę. Do tego mam mieć prądnicę wiatrowo-wodną – moc ok 200W – realnych, ale za to 24 godziny na dobę. Więc dla schłodzenia kabin przed snem powinno wystarczyć…

    Zresztą generatorek też kupiłem z górnej półki w obudowie dźwiękoszczelnej 54 dB(7m) – do tego będzie zamontowany w wytłumionym schowku… Поживём – увидим…

    Ogólnie projektowanie bilansu energetycznego dla takiej autonomicznej jednostki jak Fayka, to fajna zabawa – dla podania skali zjawiska – mam około 80 odbiorników energii.

    A wietrzenie też mam chyba niezłe – aż siedem nawiewników typu Dorade, plus wentylatory komputerowe w kibelkach do wymuszania obiegu.

    Może będziesz w Polsce 25 maja? Jeśli tak koniecznie wpadnij na imprezę.

    A tak na marginesie, to gdyby Paweł mnie zabrał ze sobą to chętnie wybrałbym się do Moskwy – dawno nie byłem.

    pozdrawiam

    Sławek

    BTW Masz mojego maila prywatnego?

  3. stkiej pisze:

    Witam. Kilka dni temu trafiłem na Pana blog. Superciekawy. Mam cztery pytania jeśli można. Być może coś mi umknęło z Pana postów, choć przeczytałem prawie wszystko.
    1. Jakiej grubości jest blacha poszycia kadłuba i czy wszędzie tej samej?
    2. Te gięte blachy na poszycie widoczne na zdjęciach przez zamontowaniem były wyginane wedle ścisłej specyfikacji w jakiejś firmie wyspecjalizowanej czy sam Pan sobie z tym poradził?
    3. Czy laserowe wycinanki to spory koszt?
    4. Jak Pan badał szczelność konstrukcji kadłuba?
    Pozdrawiam i z góry dziękuję za ewentualną odpowiedź.

  4. Slawek pisze:

    Witam serdecznie,

    już odpowiadam

    1. blachy są dokładnie zgodne ze specyfikacją konstruktora:
    – dno 5 mm
    – część obła – 5 mm (być może jednak 4 mm – nie pamiętam dokładnie, musiałbym sprawdzić w specyfikacji)
    – burty – 4 mm
    – pokład 3 mm
    – wręgi – 6mm
    – wręgi kilów – 8mm
    – poszycie kilów 6 mm
    – poszycie skegu 4mm
    – pawęż 6mm ( jest za gruba miało być 4 mm)

    2. Gięcie było zamawiane w specjalistycznej firmie, w warunkach domowych nie da się tak wywalcować blachy 4-5mm, a szczególnie 18G2A (S355), ponieważ materiał jest dużo twardszy niż przewidziana przez konstruktora zwykła blacha ST3 musiałem te walcowane blachy (każda na inny promień według projektu) przecinać na węższe paski.

    3. To za leży, gdzie się wycina i co. Np Warszawa jest trzy razy droższa od Olsztyna. Trzeba szukać, pytać, targować się no i dobrze przygotowywać rysunki.

    4. Czworako
    – po pierwsze kadłub stał długi czas pod gołym niebem i napadało do niego pełno wody – fotka: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/slides/Fayka-106.jpg
    – po drugie – ufam umiejętnościom i doświadczeniu spawalniczemu mojego brata
    – po trzecie konstruktor zaproszony na inspekcję „prześwietlił” spawy ultradźwiękami (na świeżo wypiaskowanym jachcie)
    – po czwarte kadłub był z dwóch stron cynkowany, następnie malowany od wewnątrz cztery razy – zęza pięć, od zewnątrz pięć razy podkładem i dwa razy szpachlowany. Jak coś było nieszczelnego to już jest zapaćkane 😉

    Konstruktor w rozmowach nie demonizował konieczność sprawdzania szczelności przy rzetelnie wykonanej pracy spawacza.

    pozdrawiam
    Sławek

  5. Arecky pisze:

    Z tym bilansem energetycznym to ciekawy temat. Ale zacznę od pytania – jak masz zamiar podłaczyć? Matrycą przełączników: dowolne źródło na dowolny odbiornik? Bo może podwójna konwersja? Czyli wszysktie źródła zasilają akumulaotry, a z akumulatów zasilasz przetwornicę i obwody niskonapięciowe. To oczywiście zarzyna akumulatory, ale daje największą elastyczność.

    Teraz to może komentarz nie w porę – po tym jak zrobiłeś obudowę silnika, ale rozumiem, że zrezygnowałes z podłączenia alternatora na wale śruby – mając teoretyczne 3HP zapasu módłbys wcisnąc 2kW mocy? A ile mocy ma Twój (od)dzielny generatorek? Jak duże planujesz akumulatory?

    O! teraz mi przyszło do głowy – tyle ołowiu wlałeś w kile – może dodaj trochę elektrolitu i będziesz miał dwa potężne akumulatory :))

    pozdro
    AT

  6. Slawek pisze:

    Mam zamiar mieś trzy banki akumulatorów – może nawet cztery:

    – niezależny akumulator do rozruchu silnika i generatora – 100Ah AGM – już go mam
    – dziesięć akumulatorów trakcyjnych Trojan T105 6V 225Ah połączonych w dwa banki – 4 i 6 sztuk. Razem ponad 1000Ah – muszą być w dwóch bankach bo inaczej ich nie naładuję – trzeba by mieć ponad 100A ze źródła ładowania – trochę dużo. Jeden bank ma być dedykowany do urządzeń wysoko prądowych – winda kotwiczna, ster strumieniowy, kabestan elektryczny, odsalarka, klima (za pośrednictwem inwertera), drugi bank „do życia” oświetlenie, instrumenty, światła nawigacyjne, kible, elektronika, pompy itd. Oczywiście awaryjnie banki te będzie można zamieniać i spinać ze sobą.
    – no i może mały 10-20Ah akumulatorek żelowy na backupie do nawigacji. Prosty układ ze stałym podładowywaniem i diodą blokującą – oczywiście nie zwykłą diodą bo to 0,6 V straty, a jakimś MOSFET’owym układzikiem typu „Ideal diode” Linear’a – LTC4358

    Silnik Volvo Penta D2-55 przychodzi fabrycznie z alternatorem 115A – moim zdaniem całkiem sporo. A generator mam 3,5kW – dużo mniej paliwa zżera niż silnik no i jest cichszy.

    Sterowanie odbiornikami będzie realizowane przy pomocy systemu BEPMarine CZone. Jest to rozproszony system cyfrowego sterowania odbiornikami – coś na kształt „domu inteligentnego”. Moi koledzy żeglarze będą zobrzydzeni tą nowinką.

  7. Arecky pisze:

    No to będziesz woził ze sobą małą elektrownię. Myślę nawet, że jak przypadkiem rozwalisz swój 6mm pawęż to spokojnie z akumulatorków zaspawasz gołym drutem…

    🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *