Od jakiegoś czasu chciałem napisać o kleju, którego używam do klejenia drewna na jachcie. Mówię tu o kleju poliuretanowym spieniającym w klasie D4 – Soudal 66A.
Jak dla mnie jest to produkt z gatunku magicznych…
Od razu się tłumaczę – Sudal nic mi z to nie płaci 🙁 Piszę, bo może komuś się ta wiedza przyda. Oczywiście Soudal nie jest jedyny, są też inne jak choćby Tytan PB-350 , ale bardziej chodzi mi o ideę, zresztą znam tylko Soudala.
Zużyliśmy go z Markiem już prawie dziesięć litrów i za każdym razem, gdy używam tego kleju jestem zafascynowany tą nowoczesną technologią. W dzisiejszych czasach mamy tendencję do zachwycania się gadżetami elektronicznymi, mechanicznym, a współczesna chemia pozostaje trochę w cieniu. A przecież postęp w chemii dokonuje się przeogromny. Choćby plastiki, ABS, włókna węglowe, włókna aramidowe, żywice, epoksydy, poliestry, poliuretany, monouretany itd. itd.
Co jednak takiego magicznego jest w kleju 66A?
Wszystko!
Po pierwsze łatwość aplikacji. Klej o konsystencji miodu nanosimy ma jedną stronę drewnianego elementu. Element powinien być w miarę odkurzony, ale bez przesady. Nie musi też być suchy. Możemy delikatnie rozsmarować w miarę równą – cienką warstwą – choć nie musimy. Następnie dociskamy klejone elementy do siebie. Można o zrobić ściskami, taśmami, czymkolwiek. Po chwili klej pod wpływem wilgoci zawartej w powietrzu staje się bardzo rzadki i wnika w strukturę drewna. Z moich doświadczeń penetruje nawet na 2 milimetry w głąb drewna. Oczywiście to zależy od gatunku. Przy oklejaniu krawędzi sklejek obłogami (grube forniry – 1.5mm z twardego Sapeli) miejscami przecieka na wylot tych obłogów. Ten proces trwa kilka minut – w tym czasie klej wycieka i trzeba uważać, by nie poplamić wszystkiego wokół.
Uwaga – rękawiczki konieczne, w przeciwnym wypadku paluchy będą czarne przez dwa dni – klej plus przyklejony od niego kurz.
Po kolejnej chwili klej zaczyna się spieniać i penetruje wszystkie szczeliny, dokładnie je wypełniając. Po około godzinie klej jest już twardawy, ale jeszcze dość miękki, by łatwo usunąć wycieknięty nadmiar – najlepiej to robić dłutem lub nożem. Po dwóch- trzech godzinach można zdjąć ściski i delikatnie obrabiać elementy. Po dwunastu godzinach klej trzyma „na amen”. „Na amen” oznacza, że próby rozerwania złączonych elementów kończą się wyrwaniem drewna „z mięsem” przykłady macie na fotce:
http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/slides/Fayka-1120.jpg oraz http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/slides/Fayka-1121.jpg.
To była przyklejona krawędź klapy w stole nawigacyjnym. Zapomniałem i przykręciłem ją ściskami do blatu roboczego w kuchni nie dając folii pomiędzy. Klej przeciekł przez obłóg i tak się skleiło, że przy rozrywaniu wyrwałem sklejkę z blatu. Spoina jest mocniejsza od drewna i kleju używanego do produkcji sklejki.
Po drugie klej ma najwyższą klasę wodoodporności – D4 – co oznacza, że może być stosowany na zewnątrz.
Po trzecie mimo swojej ceny – litr kosztuje w markecie stówę, na Alledrogo 60pln (w buteleczkach 250 ml – po 15pln) – to klejenie wychodzi w miarę tanio – jest bardzo wydajny.
Po czwarte – jeżeli nawet widać spoinę – to bez problemu można ją malować.
Po piąte – zaschnięty na kamień klej też można usuwać, ale trzeba to robić delikatnie, skrobakiem i papierem ściernym.
Po szóste – nie odbarwia/zabarwia drewna.
Po siódme – czas aplikacji – generalnie mamy co najmniej 15-20 minut na ustawianie przypasowywanie, można elementy rozłączać, złączać – nie goni czas jak przy „kropelce”
Ma też pewne wady: Poliuretany generalnie nie są zbyt „eko” – ale tylko do momentu wyschnięcia, potem są obojętne, trochę śmierdzi – jak to poliuretany, przy nieostrożnej aplikacji można mieć nim ubabrane wszystko. Dla ubrań to game over. Nie schodzi. Podobnie włosy – tylko obciąć. Ale dla mnie o ryba, bo jestem łysy 😉
Więc jeśli, kiedyś dostaniecie rozkaz sklejenia półki, to już wiecie jaki klej wybrać.
W tym tygodniu trwało intensywne wykorzystywanie kleju Soudal i Sikaflex 🙂
Marek usztywniał podłogę w kabinie rufowej, dociął sklejki na szafki pod stanowiskiem nawigacyjnym, oszlifował fronty do szafek, pomalował trochę elementów. Ja z kolei, dokończyłem klapę do stanowiska nawigacyjnego, zamontowałem zawiasy, przykleiłem tylną ściankę ozdobną, oszlifowałem i skleiłem szafkę na kubeczki, wkleiłem szafki pod stanowiskiem nawigacyjnym. Odebrałem też wygiętą szynę do szotów foka silnowiatrowego i przymocowałem ją. Założyłem wózki i przygotowałem do montażu elementów końcowych, założyłem bloczki.
W ramach marinowego lansu, pochwaliłem się sąsiadowi z naprzeciwka, jaki piękny sekstant Cassens and Plath dostałem w prezencie od pracowników moje byłej firmy na odchodne. Jeszcze tylko nauczę się go używać.
Dopisek: Darek nakręcił film z pierwszego pływania na żaglach. Wrzuciłem go na YouTube tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=c-FRNHTI0XM
Fotki – znajdziecie tam gdzie zawsze:
http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona siedemdziesiąta piąta i dalej)
Witam! Już kolejny miesiąc czytam, że ktoś oszlifował fronty szafek 🙂 Sławek, mi wychodzi, że czego, jak czego ale na Fayce szafek z frontami nie zabraknie 🙂 Ale co zrobić wykańczanie jest wykańczające. Pozdrawiam serdecznie!
Hi hi masz rację Rafale, na Fayce są łącznie dwadzieścia cztery fronty do szafek, szaf, szuflad… Staram się trzymać fason, ale jestem już trochę zmęczony.
Pozdrawiam goraco
Sławek
Cześć, znalazłem wpis i znam już ten klej, potwierdzam, jest super.
co prawda używam od niedawna i mam problem z narzędziami po klejeniu.
miałem rozpuszczalnik ftalowy którym myłem pędzle ufajdane tym klejem i było ok dopóki rozpuszczalnik się nie skończył. teraz próbuję czyścić narzędzia innymi rozpuszczalnikami/rozcieńczalnikami ale bez skutku. Czym myjesz? ftalowego nigdzie nie mogę kupić.
Wcale nie myję hi hi hi, staram się bardzo nic nie ufajdać, używać jednorazowych drewnianych szpatułek, a jeśli już np szpachelkę to plastikowe i po zaschnięciu klej odpada sam.