Dwa tygodnie przy szlifierce

Jeszcze trochę i dostanę choroby wibracyjnej. Ostatni i poprzedni weekend głównie „warczałem” szlifierką kątową. Już po dwóch godzinach człowiek ma mrówki w palcach, a po sześciu całe mrowisko. Ale mus to mus. Nikt inny tego za mnie nie zrobi. Zapytacie co tak zawzięcie szlifowałem: ano moje słynne bulaje. Oszlifowałem ich krawędzie wewnętrzne. Okna są w zasadzie gotowe. Długo nie mogłem się do tego zabrać, odrzucało mnie pewnie tak jak Leszka odrzucało spawanie wnętrza kilów. Ale obaj się przemogliśmy i Leszek pospawał już lewy kil, a ja oszlifowałem okna. Ta robota zajęła mi 80% czasu z dwóch ostatnich tygodni.

Co jeszcze…

Zamontowałem we wszystkich oszlifowanych i pomalowanych (to też zrobiłem) bulajach tymczasowe szyby z cienkiego VIVAK’u wyciętego przez Pana Pawła z firmy MediaSter.

W tygodniu zakupiłem kompletny gazowy zestaw spawalniczy palnik, reduktory, węże, butle oraz wózek. Butle kupiłem malutkie 8 i 5 kg. Ta większa z tlenem, mniejsza z acetylenem. Główne zastosowanie tego zestawu to zbliżające się prace „metaloplastyczne”. Choćby ukształtowanie rurki na rufie, bez palnika ani rusz. Drugie zastosowanie tego ustrojstwa to topienie ołowiu na balast w kilach. A stopić go trzeba trzy i pół tony.

Tymczasowo zabudowałem też kokpit, zmniejszyło to wlewanie się deszczówki od strony rufy, choć i tak jeszcze sporo leci. Leszek wkurzony wywiercił wiertarką cztery otwory w dnie … sic.

Oszlifowałem krawędzie-spawy oraz pomalowałem płytę z nierdzewki na której postawiona jest stopa masztu. Wygląda bardzo solidnie.

Dla przyjemności namalowałem też linię wodną. W zasadzie to nie tylko dla przyjemności, bo ułatwi mi to pracę przy zabudowie rufy, wykonywaniu przepustów burtowych, ostatecznych prostowaniach burt.

Miałem też ostatnio trochę ćwiczeń intelektualnych.

Po pierwsze popracowałem nad projektem instalacji elektrycznej, a w zasadzie nad gospodarką energią i bilansem energetycznym. Te prace zawiodły mnie do firmy Intelle z Chotomowa koło Jabłonnej. Po wstępnych rozmowach i zapoznaniu się z ich dorobkiem doszedłem do wniosku, że powinienem nawiązać współpracę, bo goście naprawdę znają się na elektryce jachtowej. A tablice rozdzielcze robią przepiękne. Teraz muszę przygotować materiał do dalszych rozmów.

Prace nad elektryką doprowadziły mnie do dość rewolucyjnego wniosku. Prawie na pewno zrezygnuję z elektrycznego steru strumieniowego i elektrycznej windy kotwicznej na rzecz  ich hydraulicznych odpowiedników. Jak się upewnię w moim wyborze opiszę temat szerzej.

Po długich poszukiwaniach znalazłem firmę, która zgodziła się wykonać dla mnie kluzy z nierdzewki 316L – a konkretnie z pręta 20mm. Zamówiłem, wpłaciłem zaliczkę …. czekam.

Zaprojektowałem też i puściłem do realizacji drobne elementy z nierdzewki 316L, a mianowicie: podwięzie wantowe, otwory szpigatów, flanszę do włazu dziobowego, element wykończeniowy do rufy. Jest to drobnica, ale radykalnie przybliża mnie do momentu, gdy będzie można zacząć malować wnętrze jachtu. Skoro już mowa o malowaniu to jestem ostatnio kuszony przez firmę współpracująca z SiRentem, by przynajmniej wnętrze jachtu ocynkować – szczególnie obszary pod piankę i wnętrza kilów – tam gdzie będzie wlewany ołów oraz gdzie będą zbiorniki paliwa. Poczytałem o tym sporo. Technologia jest atrakcyjna polega na nakładaniu cyku odparowywanego w łuku elektrycznym strumieniem obojętnego gazu. Takie „malowanie” roztopionym cynkiem. Uzyskana powłoka jest podobno niezwykle odporna, trwała i długowieczna. Czekam na jakąś propozycję cenową od nich. Zobaczymy.

Z ciekawostek. Wymieniłem trochę korespondencji z Dave Pelissier z firmy Ace Sailmakers, która produkuje słynne dryfkotwy Jordana. Potrzebne były mi wymiary spakowanej dryfkotwy dopasowanej do wyporności Fayki, bo muszę zaprojektować schowek na ten sprzęt. W dodatku schowek musi być taki by dało się wyjąć i rzucić dryfkotwę w najcięższych warunkach – powiedzmy przy wiaterku 10Bf. Więcej szczegółów w następnych odcinkach.

Wrzucone fotki przestawiają „stoczniowca Sławka” przy pracy. Fotki dzięki uprzejmości mojego zięcia Karola.

fotki: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona dziesiąta)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na Dwa tygodnie przy szlifierce

  1. Savannah pisze:

    Awesome blog!

    I thought about starting my own blog too but I’m just too lazy so, I guess I’ll just have to keep checking yours out
    LOL,

  2. Slawek pisze:

    Obawiam się, że poprzedni wpis dokonał BOT spamerski, ale to fajnie że BOT’y też czytają mojego bloga… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *