Szkielet kokpitu zbudowany

Kolejny weekend „w stoczni”. W sobotę było deszczowo więc praca posuwała się z wolna. W niedzielę odwoziłem mojego bratanka: Kubę z kolegami na dworzec zachodni, więc popracowałem tylko do czternastej.

Pracę w sobotę zacząłem od wypompowania wody z zęzy i kilów. Niepospawany pokład jest jak sitko, a burty kadłuba jak wielki lejek. W zęzie było z 15 cm wody, a kile pełne czyli lekko licząc dwie tony wody. Ale byłem przewidujący i w czwartek kupiłem w TwinPower malutką pompę zęzową RULE model 500. Mimo, iż pompka ma wielość szklanki daje ponad 1800 litrów na godzinę. Po podłączeniu do Leszkowego prostownika i dołączeniu węża, wyssała całą wodę w godzinkę z małym okładem.

Równolegle zacząłem prace nad szkieletem kokpitu. Leszek kupił mi stalowe kształtowniki 30×20, więc materiału miałem pod dostatkiem. W poprzednim tygodniu zacząłem szkielet kokpitu na lewej burcie.  Nie miałem jednak pewności czy wymiary będą odpowiednie. Zależy mi na wygodzie spania na koi rufowej – głównie wysokość sufitu i szerokość łoża w opozycji do wygody i głębokości kokpitu. Ostatecznie to kabina „admiralska” więc musi być wygodnie.

Zbudowałem model 1:1 koi rufowej z resztek kątowników, płaskowników oraz drewnianych beleczek z Leszkowego opału. Układałem się na tej koi i badałem własnym ciałem wygodę przyjętych wymiarów. Po trzech godzinach takiej zabawy ustaliłem chyba optymalne wymiary.

Potem przystąpiłem do budowy szkieletu kokpitu. Niestety szlifierka kątowa co chwilę szła ostro w ruch, bo moje spawanie jest nadal mocno niedoskonałe, więc co „nasmarkałem” to wycinałem i tak w kółko. Po zrobieniu prowizorycznej podłogi stanąłem sobie w kokpicie i zacząłem być z siebie zadowolony, aż tu nagle uświadomiłem sobie, że na nadbudówce  będzie kabestan, a na nim korba i trzeba nią w miarę wygodnie kręcić. Przy obecnych wymiarach korba była by na wysokości mojej twarzy – za wysoko. Cholera do przeróbki. Znowu szlifierka w ruch i podłoga kokpitu powędrowała 8 cm w górę. Powinno być OK.  W przyszłym tygodniu sprawdzę jeszcze siedzisko. Według informacji Paula, aby siedzisko było wygodne suma wysokości  i głębokości musi mieć 900mm.

Po pospawaniu szkieletu przejżałem jeszcze raz spawy, powycinałem gluty i pospawałem jeszcze raz. Po oczyszczeniu szczotką drucianą pomalowałem szkielet farbą antykorozyjną. Potem dowiedziałem się, że to bez sensu bo Migomat strasznie się klei i bulgocze przy spawaniu po farbie. Cóż będę sam spawał elektrodą.

Ze sklejki kupionej wcześniej do składania wręg wyciąłem tymczasową podłogę do kokpitu. Z wycianiem było sporo „frajdy”, bo z braku piły ciąłem dużym flexem. Dymilo się, jak bym wlazł do mokrego ogniska 🙂

Dla świętego spokju pomalowałem te sklejki resztą farby antykorozyjnej.

Po skończeniu szkieletu kokpitu, przeniosłem drabinkę do wnętrza kadłuba i dopasowałem ją. Teraz do Fayki wchodzi się jak do „prawdziwego” jachtu przez zejściówkę. Aha wyciąłem też płaskowniki i część szkieletu ze światła zejściówki. Jeszcze nie wiem jak zrobię suwklapę i sztorcklapy. Mam czas….

Cały kokpit ma być wykończony w drewnie teakowym. Projekt kokpitu uwzględnia także sporą bakistę na lewej burcie, schowek na sprzęty czyszczące w oparciu na lewej burcie oraz miejsce na generator Mastervolt Wisper 3,5 KW na prawej burcie. Szkielet uwzględnia także położenie postumentu sterującego oraz cięgien i siłownika do steru i autopilota elektronicznego

Na koniec sesji stoczniowej na tekturze introligatorskiej 1 mm (zakuponej w sklepie dla artystów na Szkolnej) odrysowałem z natury kształt i rozmiary okien do nadbudówki.

O czternastej obiadek (Jola zrobiła pyszne schaboszczaki), zabrałem chłopaków i pojechałem do Wawki.  Muszę wspomnieć, że jazda była super fajna, bo jechałem nowiuteńkim czerwonym GLK Wiesi, którego odebrałem w piątek. Jak wyjeżdżałem w sobotę do Leszka miał 80 km na liczniku !!! Moje auto zabrała mi najstarsza córeczka, bo miała do przewiezienia wielgachny projekt mebla na uczelnię. Czego Tatuś nie zrobi dla swojej ukochanej córeczki??? Nie wiem czego nie zrobi, ale wiem co zrobi, nawet jej samochód odda 🙁

fotki: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona siódma)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.