Zamontowałem panele słoneczne…

Zamontowałem panele słoneczne…

… nie wierzycie – zajrzyjcie na fotki np: Fayka-388.

Planuję na jachcie zamontowanie czterech paneli Solara model SM225 / 272 Wh/d / 68 W – to są największe w ofercie Solary. Mają rozmiar 800x645x2 mm. Więc ich prawidlowe rozmieszczenie jest ważne. Z jednej strony powinny być maksymalnie wyeksponowane na światło, z drugiej nie zawadzać na pokładzie. Wprawdzie można po nich podobno chodzić, jednak starałem się wytyczyć swego rodzaju korytarze czy ścieżki, tak by można było wygodnie poruszać się bez niepotrzebnego deptania po panelach. Od razu uprzedzam, że będę marudził jak któryś/któraś bez potrzeby będzie po panelach łazić. Cholerstwo kosztuje ponad 4 tysiaki sztuka. Spostrzegawczy zauważą, że to daje 4 tys. euro, a to daje tysiąc litrów paliwa – czyli ze 700 godzin pracy generatora. – Pewnie ze dwa lata. Nie sposób się z tym nie zgodzić, jednak po tych 7-set godzinach zaczynam być do przodu, po drugie panele trochę mniej hałasują i trochę mniej smrodzą niż generator. A cisza na jachcie bezcenna – za resztę (panele, generator, paliwo…) zapłacisz kartą MasterCard.

To „ustawianie paneli”, ustawienie miejsca pod ponton, wytrasowanie przebiegu szyny szotów foka sztormowego oraz wyczyszczenie pokładu zajęło mi cały piątek. No prawie cały, bo najpierw odebrałem z Zakładu Żarna wypalone laserem wsporniki do łożyska oporowego wału śruby. Moglibyście zapytać „a co tam czyścić na pokładzie”, wtedy bym wam odpowiedział: obrzydliwą, paskudą, przypieczoną, zaskorupiałą we wszystkich narożnikach, zakamarkach i krawędziach mieszaninę korundu z tarcz do szlifierki kątowej, wymieszaną z rdzą – czyści się to odbijając szpikulcem i wymiatając miotłą i pędzelkiem – grzecznie na kolankach.

Po wyznaczeniu położeń, pomalowałem najpierw podkładówką, a potem białą dla lepszego efektu.

Dwa nieomówione elementy to: miejsce na ponton. Mój wybór odnośnie pontonu padł wielokrotnego zwycięzcę różnych ocen w brytyjskich pismach żeglarskich – Tinker Foldaway RIB… Kurde właśnie wlazłem na ich stronę by uzupełnić dane w blogu i napisali, że zakończyli produkcję. Nie poddaję się – napisałem błagalnego maila, że może wygrzebią gdzieś w magazynie zapomnianą sztukę.

Ooopppss wywaliło światło w całej wiosce, dokończę jutro, zapiszę tylko do notatnika …

… nadeszło jutro …

Koło naszej szkoły drzewo obaliło się na linię średniego napięcia i prąd włączyli dopiero około 14-tej. W tym czasie odpisali goście do pontonów – kiszka nie mają nic na składzie. Będę szukał po różnych sklepach i komisach. Mam nawet coś na oku –  zobaczymy.

Wyznaczony drugi element to przebieg szyny wózka szotowego samo-zwrotnego sztaksla sztormowego. Będę pewnie instalował patent podpatrzony na stronie Harkena. Dla zainteresowanych:  SelfTackJibsStaysails wersja: „2:1 Self-tacker”. Więcej szczegółów później.

W sobotę zabrałem się najpierw za dokończenie montowania drabinki. Odebrałem od pana tokarza przetoczone prowadnice – te co wcześniej zepsułem. Dopasowałem uchwyty, zamocowałem w pawęży, złożyłem drabinkę i wykonałem próby obciążeniowe. Szczegóły na fotkach. Potem drabinkę zdemontowałem, oczyszczę ją dokładnie, przepoleruję, owinę streczem i schowam na dwa lata do szafy.

Następnie zabrałem się za montaż linii wału śruby. Już wcześniej zamówiłem i otrzymałem linię wału w wersji De Lux. Pochwa stalowa – wspawywana w kadłub, w niej pochwa z włókna szklanego, stabilizowana żywicą Chockfast, a w niej wał śruby z uszczelniaczem PSS – też bardzo dobry. Od strony śruby będzie dodatkowo zamontowany nóż do przecinania lin i sieci. Taka konstrukcja pozwala na precyzyjne wyosiowanie wału śruby. Dostałem od Panów z marineworks.eu precyzyjną instrukcję montażu: trzydzieści jeden pozycji. Pracę zacząłem od naciągnięcia drutu przez całą długość jachtu wyznaczając pożądaną oś jachtu i linii wału. Oczywiście znając wymagany kąt pochylenia wału = 10 stopni łatwo obliczyłem, że przy długości od pilersa do początku skegu równej 4200mm to tangens kąta równy jest 0,176326981 a to daje wysokość zawieszenia drucika 740mm nad podłogą… Boże dzięki za Excela. Potem według tego naciągniętego drutu wyciąłem w skegu trasę odpowiednią dla rury o średnicy 90mm. Potem drut został przepuszczony przez rurę, rura została następnie precyzyjnie wyosiowana względem tego drutu. Wstępnie przyłapana spawarką, jeszcze raz sprawdzona i „na gotowo” wspawana. Potem zostały zamontowane rura wewnętrzna i wał śruby. Następnie zaczęliśmy z Leszkiem dopasowywać łożysko oporowe Aquadrive. I tu naszły nas wątpliwości. Ponieważ jednak nie mieliśmy pewności czy wszystko jest OK postanowiliśmy nie wspawywać wspornika łożyska, bo uznaliśmy, że łatwo możemy narobić kaszanki. Głównie baliśmy się czy wał nie jest troszkę za krótki. Na tym poprzestaliśmy. Zresztą zrobiła się już 20-ta i czas lulu, a w zasadzie czas na bierne biesiadowanie przy muzyczce disko polo ;-(

Rano posprzątałem w jachcie uporządkowałem narzędzia, pobawiliśmy się z Leszkiem w składanie jego autorskiego grilla dla niego i dla mnie, obiadek i do domku.

Dziś rano zadzwoniłem do marineworks i Pan Łukasz upewnił mnie, że z wałem jest wszystko OK. Zresztą też sprawdziłem wcześniej sam w dokumentacji i upewniłem się, że wszystko jest cacy. pan Łukasz obejrzał też zdjęcia i powiedział, że robota jest wykonana prawidłowo. W przyszłym tygodniu będę kończył.

Jeszcze dodatkowa uwaga. Darek pytał,co to za otwory w klapach do bakist – to oczywiście są otwory na zamknięcia tychże.

fotki: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona dwudziesta piąta i szósta)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na Zamontowałem panele słoneczne…

  1. Michał pisze:

    Przeczytałem blog od początku do końca. Jestem pod wrażeniem i czekam na dalsze wpisy. Osobiście narazie marze o własnym jachcie bo siedze jeszcze w szkolnej ławce ale to co robisz motywuje mnie do działania i budowy własnej łódki. Pozdrawiam i trzymam kciuki za to żeby Ci sie udalo:)

  2. Slawek pisze:

    Dzięki, najważniejszy jest cel i plan jego realizacji. Kiedyś czytałem o małżeństwie nauczycieli, którzy z pensji nauczycielskich i różnych „fuch” przez piętnaście lat budowali jacht, potem na niego wsiedli i popłynęli w siną dal… Takich przykładów są setki, jeśli nie tysiące. Planowanie nic nie kosztuje, a trenuje nas mentalnie. Gdybyś miał pytania wal śmiało…

  3. Michał pisze:

    Dzieki, napewno bede korzystal:)

  4. Wiechu pisze:

    Cześć!! Długo mnie nie było, ale spędzałem ten czas najlepiej jak mogłem – na morzu
    no i nic nie przysyłałeś ostatnio, Cieszę się z postępów i widzę że już całkiem niedługo …
    Wszystkiego dobrego i 3m się
    ws

  5. Leszek pisze:

    Witaj.

    Masz chłopie zdrowie.

    Moi znajomi przez rok włóczyli się po Śródziemnym na ośmiometrowym katamaranie. http://hippopotam-us.blogspot.com/ Przed wypłynięciem z Anglii zamontowali 320-watowy solar na dachu kabiny. Ten sztywny, najtańszy (swoją drogą – wyglądało strasznie). To był ich jedyne źródło prądu (poza alternatorem oczywiście). Tomek mi powiedział, że ani razu nie mieli deficytu prądu.
    Moim zdaniem przesadziłeś. Poza tym bierz przykład z regatowców. A oni używają przede wszystkim generatorów wiatrowych. Za 1000 euro kupisz dwa Rutlandy 913. Są bezgłośne i bardzo sprawne.
    Poza tym jak poszukasz na internecie (np: amerykański ebay) to znajdziesz ofertęsprzedaży samych ogniw. Przyklejenie ich do pokładu i posklejanie drucików to zabawa dla ośmiolatka. A zapłacisz 10% ceny tych solarów, które sobie wybrałeś.
    Napisz do Tomka Lewandowskiego http://www.sailblogs.com/member/svluka/ Może ci bardzo pomóc w mądrym przygotowaniu jachtu.
    A na koniec jeszcze jedna myśl. Pamiętaj, że żeglarstwo polega na żeglowaniu a „stoczniostwo na stoczniowaniu”. Nie przesadź. Już budujesz jacht 5 lat, a to co zabiera najwięcej czasu, czyli wybudowa wnętrza, dopiero przed tobą.

    Powodzenia
    Leszek

  6. Slawek pisze:

    Dzięki za komentarz, popatrzę, pomyślę. Choć buduję trzy lata, za dwa mam zamiar pływać. Odnośnie zapotrzebowania na prąd wszystko zależy od konsumpcji. 320 watowym panelem ewentualnie można pociągnąć GPS i światła nawigacyjne. A na środziemnym to i tak co jakiś czas lądujesz w marine. Może wystarczyć. Regatowcy faktycznie mają prądnice wiatrowe, ale już np. Lady Elen Mc Arthur miała głównie panele. Zresztą regatowcy przede wszystkim płyną, a ja pewnie będę stał na kotwicowiskach, gdzie bywa sporo słońca i mało wiatru. Zapraszam cię za trzy tygodnie na blog. Jacht powinien już być pomalowany 🙂

    Pozdrawiam Sławek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *