Psucie kadłuba !!!

Rufa pierwszy gotowy element – skończona, ale czy gotowa?

Jak podobno mawiał towarzysz Dzierżyński „wierzyć, ale sprawdzać”. Postanowiłem zatem wierzyć, ale jednak sprawdzić… szczelność rufowych „pudełek”. Zakupiłem stosowny pół-calowy zawór kulowy, króciec oraz rurkę stalową i w sobotę ruszyłem do stoczni. Na początek oszlifowałem wszystkie spawy na rufie, tak by szczelność sprawdzać na docelowych strukturach. Następnie wywierciłem po jednym otworku w każdej części rufy i przyspawaliśmy rurki. Do tej rurki był przykręcany zawór, do niego króciec, a do króćca podłączaliśmy sprężarkę. Po napompowaniu do 1 atmosfery (to jest ze dwadzieścia razy więcej niż będzie w rzeczywistości)  spryskaliśmy całość wodą z mydłem. Okazało się, że Leszkowe spawy są znakomite. Konieczne było zaspawanie tylko trzech mikro otworków w prawej i trzech w lewej części rufy.

Zatem rufa jest gotowa i sprawdzona… Szczegóły znajdziecie na fotkach.

W czasie, gdy ja oszlifowywałem spawy, Leszek spawał ożebrowania pod knagami oraz mocowania i wzmocnienia podwięzi wantowych. Pospawał także dodaną przeze mnie wręgę 2A oddzielającą forpik. Trochę mi się znowu zebrało za zbyt „aktywne” posmarkanie spawarką inwertorową (elektrodą). Zawsze jak napaskudzę szlaki w łączeniach, to Leszek się wścieka, bo mu się podczas spawania Migomatem wszystko gotuje i pryska po całej okolicy. Potem jest: Tyle razy cię prosiłem, króciutkie hewciki. Po cholerę ciągniesz takie długie „spawy” itd. Ja sam nie wiem po cholerę, czasami tak mi po prostu wychodzi i wtedy muszę pozbierać od Leszka. Ma chłopina cierpliwość do mnie, nie ma co :).

Niestety za dobrze szło i skończył się drut w Migomacie, no i fajrant ze spawaniem.

Pogoda w niedzielę także była prześliczna.

Ostatnio z różnych względów trochę mnie przyhamowało z budżetem na budowę Fayki. W zasadzie jestem w takim momencie, że powinienem dosypać ok. 150kPLN, aby przesunąć budowę na kolejny etap – czyli do malowania i wykańczania wnętrza. Powinienem zakupić silnik, kompletny zespół napędowy, generator, kompletny układ sterowania, kompletny dziób (będzie z nierdzewki), cały osprzęt pokładowy. Chwilowo nie dysponuję wolnym kapitałem na ten cel, więc trzeba więc znaleźć pozytywne strony tej sytuacji.

Muszę wrócić w swojej opowieści do momentu spawania kadłuba. Po zmontowaniu kadłuba jego pospawanie „na gotowo” zleciłem mojemu drugiemu bratu – Czarkowi. Czarek jest zawodowym spawaczem świetnie znającym swój fach. Jest jednak pewne „ale”.  Czarek w pracy spawa duże ciężkie konstrukcje stalowe. Niestety do spawania kadłuba podszedł podobnie jak do tych konstrukcji. W efekcie kadłub jest bardzo mocny – pospawany grubymi silnymi spawami z tzw. pełnym przetopem, ale w efekcie (ubocznym) w kilku miejscach wystąpiły brzydkie odkształcenia w płaszczyźnie burt. Te odkształcenia to albo wystające bąble albo wklęsłe miski. To oczywiście zależy od tego czy patrzymy od zewnątrz czy od wewnątrz :). Normalnie, gdybym gonił do przodu z robotą to olałbym ten temat – sądzę, że na wodzie i tak nie będzie nic widać. Ponieważ ma się albo pieniądze albo czas – to ja właśnie teraz mam czas.

Postanowiłem więc pobawić się z prostowaniem tych detali.

Prostowanie jest oczywiście technicznie proste… jak sama nazwa wskazuje. Trzeba ponacinać uwypuklony obszar, powalić młotem i zespawać. Tak też zrobiłem, ponacinałem, powaliłem młotem, a spawanie zostawiłem na czas, kiedy zostanie zakupiony drut do Migomatu. Efekty możecie podziwiać na zdjęciach.

Na koniec zużywając ostatnie resztki tlenu i acetylenu z butli poodginaliśmy z Leszkiem podwięzie wantowe do odpowiednich kątów. Na tym zakończyłem prace stoczniowe na lipiec. W sobotę wyjeżdżamy z Wiesią na obóz taneczny, potem tydzień przerwy, a potem śmigamy z przyjaciółmi Martą i Witkiem do Bretanii na tygodniowy rejsik po Atlantyku.

fotki: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona czternasta)
Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *