We do need good isolation… tak sobie podśpiewywałem przez ostatnie dwa tygodnie. Izolacja kadłuba jest ważna, a na jachcie stalowym szczególnie. Dobrze wykonana izolacja zapewnia:
- ciepło w środku, gdy na zewnątrz jest zimno,
- chłód w środku, gdy na zewnątrz jest gorąco
- oraz wygłusza jacht, znacząco poprawiając komfort życia jego mieszkańców
Najlepszą metodą izolacji jest chyba natrysk od wewnątrz pianki PUR o zamkniętych komórkach. Tak też będzie to zrealizowane w przypadku Fayki. Do wysokości wręg (60mm) zostanie natryśnięta pianka. Wykona to profesjonalna firma. Jestem już umówiony na przyszły czwartek, więc toczy się walka z czasem.
Przed piankowaniem muszą być przykręcone wszystkie wręgi, listwy, zrobione ścianki w grodzi, rozłożone rurki do paliwa, wody, elektryki. Wszystko mam już zakupione łącznie z bardzo fajnymi peszelami (ciekawe czy wiecie, że to popularne w Polsce słowo pochodzi od PE-shell). Kupiłem odporne na UV, oleje, wodę itp. samogasnące peszele o różnych średnicach. Produkuje je firma InGremio Peszel z Bolesławia. Super podejście do klienta, doradzili, błyskawiczna wysyłka. Czasami lubię pochwalić firmę, która sprawnie i profesjonalnie mnie obsłuży.
Podczas przykręcania wręg miałem scenkę wziętą żywcem z kultowego serialu MASH, gdy bohaterowie z instrukcją w w dłoni rozbrajali bombę: „przeciąć czerwony kabel – ciach – przewrócili kartkę – ale najpierw …” Ja zaś przykręciłem dwie drewniane wręgi, potem wziąłem materiały nadesłane przez Paula wraz z planami, a tam stoi jak byk: zanim przykręcisz drewniane listwy do wręg posmaruj je dobrym klejem konstrukcyjnym. Bez tego po jakimś czasie listwy zaczną skrzypieć w trakcie płynięcia, a ponieważ będzie to pod „podbitką” to skrzypienie będzie praktycznie nieusuwalne. No to trzeba było odkręcić…
Zabawa z wręgami trwała przez dwie sesje wyjazdowe – łącznie wkręciłem ponad osiemset wkrętów – jeszcze wkręcę około dwustu. Samo wkręcanie nie wystarczy, bo drewno jest tak twarde, że śrubom urywają się łebki. Każdy otwór trzeba wcześniej nawiercać, co dostarcza dodatkowej zabawy.
W międzyczasie przyszły luki pokładowe Lewmar, założyłem je i dopasowałem otwory mocujące, łącznie z nagwintowaniem ich. Zrobiłem fotki, powzdychałem jak to już ładnie wygląda i zapakowałem wszystko do pudełek.
Dopasowałem i przymierzyłem także, układ prowadzenia lin od masztu. Jestem zadowolony z efektu. Szczególnie fajnie wyglądają organizery fałowe mojego autorstwa.
W piątek wieczorkiem odwiedził mnie mój przyjaciel Darek z dziewczynami. Trochę popiliśmy, a w sobotę Darek pomagał mi przy budowani ścianki w grodzi. Gródź musi mieć jedną ściankę, bo to pozwoli na wypiankowanie jej wnętrza. Potem pianka będzie zamknięta drugą ścianką. Zrobiliśmy połowę…
Jutro rano śmigam do stoczni i walczę z ciągiem dalszym. Całość MUSI być gotowa do następnego czwartku.
Aha – silnik już jest, powinien dojechać jutro, pojutrze.
Zaprojektowałem też kompletne wnętrze jachtu, meble, koje, oświetlenie, gniazdka itd.
fotki: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona czterdziesta i dalej)
Budowa wkracza w bardziej efektowny etap – drewno. Teraz i laicy będą się ślinić 🙂
Obserwując postęp prac przypomniał mi się pewien człowiek z podobną determinacją w dążeniu do celu. Nazywał się Korczak Ziółkowski. Postanowił wykuć w skale postać wodza indian zwanego Szalony Koń. Niewielu jest takich ludzi.
Poniekąd jest to racja, o ile żeglarze mogą wyobrazić sobie „świetne właściwości nautyczne dwukilowego kadłuba” o tyle nie-żeglarze zapytają, jaki będzie kibelek i czy łóżko będzie wygodne… dla każdego coś miłego…
Czy nie myśli Pan aby wydać tego bloga w formie ksiązkowej 🙂 Z Pana opisów można się więcej nauczyć o budowie jachtu niż z wielu dostepnych na rynku książek. Jeżeli zdecyduje się Pan na wydanie książkowe tak, to ja już poproszę o egzemplarz z autografem autora.
PS. Proponuje aby w miarę zbliżania się do końca budowy doprecyzowyać miejsce i termin wodowania. Mieszkam w Gdańsku i bardzo chętnie byłbym tego świadkiem. Inni czytający tego bloga na pewno też!
Pozdrawim serdecznie!
Książka – kto wie, choć pewnie czytelników było by tylko paru – to niszowy temat. Choć nad blogiem też długo się zastanawiałem, aż kolega powiedział bym zastosował się do zasady 4P (Pisz-Publikuj-Potem-Panikuj).
Termin wymarzony to kwiecień 2013, miejsce prawie na pewno Górki Zachodnie. Samo bycie świadkiem nie wystarczy 😉 Zamierzam zrobić imprezkę, a WSZYSCY czytelnicy bloga są zaproszeni na wyżerkę, popitkę i zabawę do rana. Mam też zamiar zaprosić jakąś fajną kapelę szantową…
Tylko żeby impreza nie była w poniedziałek bo do Gdańska chwile się jedzie z południa 😉 myślę że czytelników byłoby sporo tylko nie wszyscy komentują, a tylko śledzą z zapartym tchem czekając na kolejne odcinki.
Pozdrawiam
Proszę nie oszczędzać na sprzęgle wału. Trzeba również przewidzieć korektę ustawienia silnika po zrzuceniu na wodę. Wibracje potrafią być uciążliwe.
Na ul. Żegańskiej (jeśli dobrze pamiętam) w Wa-wie można kupić niezłe sprzęgła parę groszy taniej. Rury do kibelka z odpowiedniego nie przepuszczającego zapachów tworzywa. Przy dnie wszystkie wsporniki powinny być z otworami, tak aby woda nie stała nawet na 1cm. Uszczelki instalacji lubią czasem cieknąć, woda zbiera się w zakamarkach jeśli nie ma przejścia i w przechyłach rozlewa tu i tam. Szukanie przecieków jest irytujące. Drewno przy okienkach zabezpieczone przed skroplinami?
Warto po cięciu stolarki pomalować krawędzie kilka razy. Nawet te niewidoczne.
Drewno pije wodę i ciemnieje bardzo łatwo. Dreny pod zbiornikami wody lub zejście do zenzy.
Ciśnienie wody w zbiornikach potrafi być spore. Uszczelki dekli też potrafią puszczć.
Wiem już coś o tym 🙁
Imprezka na 100% będzie w sobotę! Będę trąbił na blogu dużo wcześniej.
Sprzęgło wału mam raczej rasowe – system tłumienia drgań z przegubem homo-kinetycznym AquaDrive. To daje mi spory luz przy mocowaniu silnika.
Rury do płynów kupuję dedykowane Vetusa – do paliwa, wody, ścieków widać na fotkach czarne, przeźroczyste, białe.
Woda w zęzie będzie spływała do takiej śmiesznej studzienki w której będą pompy zęzowe – widać ją pod kadłubem. To po to by nie latała po całym jachcie. Mój konstruktor dorabiał ją już po zwodowaniu swojej jednostki 🙁
Stolarka będzie ze sklejki szkutniczej wodoodpornej oczywiście zabezpieczanej dodatkowo po krawędziach – ma Pan rację drewno pije wodę jak gąbka. Zbiorniki wody będą bezpośrednio nad zęzą więc wszelkie przecieki lub skropliny pójdą od razu do niej. Moje zbiorniki będą płaskie maksymalnie 50 cm wysokości z odpowietrzaniem więc ciśnienie nie powinno być tragiczne – mam nadzieję. Gorzej ze zbiornikami ścieków szarych i czarnych – te będą wysokie na ponad metr. Ale za to spawane z blachy kwasówki 2-3mm. Powinny dać radę.
Drewno przy okienkach będzie od wewnątrz wyszpachlowane i pomalowane wielokrotnie – niestety już widzę tę wodę cieknącą z okien na „futryny” o porankach. Mam nadzieję, że siedem nawiewników pozwoli utrzymywać w jachcie w miarę sprawną wentylację.
A jak Pan zaradził opisywanym problemom – remont czy żyje pan z nimi?
Wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, ale teraz czytając o zbiornikach przypomniałem sobie stare zdjęcie wlewu Vetus do zbiornika paliwa – nr 242 ze str 17 i muszę się podzielić uwagami. Mam ten sam układ – tzn zbiornik z nierdzewki i wlew Vetusa FTKIT A i jest problem z uszczelnieniem plastikowego kolana w aluminiowym gnieździe – jest tam oring gumowy i 3 wkręty chyba M4. Połączenie to jest nieszczelne – cieknie przy przechyłach. Pewnie dlatego wprowadzili w 2011 zestaw o nazwie FTL ( str. 79 katalogu z 2011). Po pierwszym sezonie próbowałem uszczelnić wszystko na silikon, dałem grubszy oring, ale nie pomogło. W kolejnym sezonie zrezygnowałem z plastikowego kolana, wymontowałem zbiornik i wspawałem kolano z rury z nierdzewki w blachę zbiornika. Zamiast kolana w deklu jest teraz przezroczysty wziernik z tworzywa PET – odpornego na produkty ropopochodne. Wziernik się już przydał, bo wypatrzyłem osad bakterii i grzybów w oleju napędowym mimo pływania ostatnie 2 sezony po Bałtyku. Tak więc dobrze mieć w zbiorniku dekiel do wyciągnięcia pompką osadów w oleju napędowym i dolewać specjalny preparat przeciw namnażaniu się bakterii i pleśni. W zbiorniku wody z kwasówki mam też dekle fi 25 cm aby móc oczyścić dno i boki z osadów – na razie wystarczyło co 2 lata.
Pozdrawiam i do zobaczenia w Górkach. Maciej
Cholera, a miało być tak pięknie. Ja mam wprawdzie zbiorniki w kilach ale i tak będą się przechylały. Obejrzę to dokładnie i zobaczę co się da zrobić – w razie czego dam pokrywy do ulubionych fachowców i niech przyspawają do nich takie same jak plastikowe, ale aluminiowe kolanka….
Kolega Witek zadał mi pytanie:
„Z ciekawości – dlaczego Volvo Penta a nie np któraś z wolnoobrotowych Kubot – Beta Marine czy Nanni ?
Płynąłem z Selmą na Horn i rozmawiałem z wieloma ludźmi którzy tam pływają – Volvo mają nienajlepszą opinię i potwornie drogie częci.
Pytam, bo czytając Twoj blog, wiem,że przed zakupem z pewnością doktoryzowałeś się z silników ; ))))”
Odpowiem wieczorem bo wyruszam do stoczni…