Poznani w Górkach żeglarze Małgosia i Michał z jachtu Aton V wyruszyli w podróż. Z Górek do Chorwacji, drogą przez kanały Holandii, Niemiec i Francji.
Sama taka podróż to bardzo interesująca wyprawa, a tu smaczku dodają jeszcze dwie rzeczy.
Po pierwsze – jacht został w większości zbudowany samodzielnie przez Michała. Parę lat temu Michał i Małgosia kupili niedokończoną jednostkę, Michał wrzucił do środka przysłowiową wiązkę granatów i zbudował wszystko od nowa, korzystając z samej skorupy. Jacht jest fajny ma zdaje się około jedenastu metrów. Na ich dwoje jest w sam raz. Oczywiście mogą na nim spać komfortowo cztery osoby, a z użyciem mesy nawet sześć. Małgosia i Michał są już szczęśliwymi emerytami i pragną spędzać jak sami mówią „na ciepłym” większość sezonu – najlepiej tak od kwietnia do listopada 😉
Drugi smaczek to talent Małgosi do pisana. Jej SMS’ki to malutkie wiersze i zachwyciły mnie od pierwszego przeczytania. Osobiście nie znam nikogo innego, kto tak pięknie umiał by pisać o morzu i podróży. Na razie z różnych względów organizacyjnych dopłynęli tylko do Holandii, ale od wiosny będą kontynuować swoją wyprawę. Dręczyłem Małgosię, by pisała jak najwięcej. Namawiałem też do publikacji. Uważam, że warto ludziom pokazać takie piękne słowa. I w końcu Małgosia pozwoliła mi opublikować te SMS’ki. Zebrałem je wszystkie i umieszczam poniżej w porządku chronologicznym. Gdzieniegdzie są moje wtrącenia i mikrokomentarze. Ale mam nadzieję, że nie popsuje to Wam przyjemności czytania.
No i obiecuję męczyć Małgosię o kontynuację….
2015/07/12 12:19:04PM
Sławku, odpłynęliśmy, ale Hel – piekło jest zawsze z nami
Pozdrawiam Cię serdecznie. Małgosia i Aton
2015/07/12 08:08:42PM
Sławku, jesteśmy u Władka, trochę nas przetrzepało, ten łagodny wiatr na początku był tylko żartem. Teraz relaksujemy się po obiedzie, którego oprawa musiała być skromniejsza, bo połowa zastawy wystrzeliła z szafki i było wielkie sprzątanie. Po studiach bawiłam się trochę w dziennikarstwo pisząc w gazetach, ale dzieci itd …
Całuję M.
2015/07/14 11:02:23PM
Sławku, od Władka dopłynęliśmy do Łeby. Piękne wybrzeża mijaliśmy pomału, ale w jachcie cały czas urywająca się winda. Krótka, wysoka fala wynosiła nas do góry, przyjemność spadania wątpliwa. Pies w stanie paniki, cały czas na walerianie. Dzisiaj okazało się, że silnik prawie uwolnił się z wszelkich mocowań i też by orbitował. Trzeba go było pozbawić tej nagłej potrzeby wolności. Zostajemy w Łebie do środy. Pewno wyruszamy na noc, gdy wiatr ucichnie.
Całusy M+M.
2015/07/15 08:08:31AM
Małgosiu, nieustająco trzymam kciuki. Mam nadzieję, że chłopaki okiełznali wolnościowe pragnienia silnika. A co z windą? Mówisz o windzie kotwicznej? Jakieś śruby puściły? Ale w sumie takie detale muszą się dotrzeć i dopasować. To normalne na nowym jachcie. Trzymajcie się dzielnie. No i nie uzależnijcie Tutusia 😉
Buziaczki. Sławek
2015/07/12 10:23:45PM
Teraz dzieci już dorosłe, więc możesz spokojnie wrócić do pisana i parę osób będzie miało frajdę. To co robicie z Michałem jest wyjątkowe i może być niezwykłą inspiracją dla wielu osób. A już po SMS’kach widać, że masz lekkość pióra… Dobrej nocy.
Buziaki Sławek
2015/07/17 12:44:12PM
Sławku, drobne nieporozumienie, na szczęście to nie winda kotwiczna się urywała, ale my w jachcie spadając, ale jak mówią aroganci żeglarze, żeglować jest konieczne, lecz żyć nie jest koniecznie. Plan, aby wypłynąć w środę, wieczorem był nierealny. Poszliśmy obejrzeć morze z główek Portu – wiała co najmniej siódemka, fale przelewały się przez falochrony. Jedna mnie wykąpała – niezwykłe wrażenie siły morza. Na plaży burza piaskowa jak na pustyni. Rano wypływając z główek portu uderzyliśmy kilem w podwodną zaspę piasku. Wiatr zachodni – 27 węzłów, żagle i silnik na zmianę. Nie było łatwo, ale łódka idzie wspaniale i trzeba iść za marzeniem… Wieczorem byliśmy w Ustce.
Całujemy M+M
2015/07/17 17:09:32PM
No i utknęliśmy w Ustce. Urwała się poduszka pod silnikiem. Chłopcy próbują coś załatwić w Internecie, ale na razie wygląda to ponuro. Odległe terminy dostawy, rozmiar nie ten itd. M
2015/07/17 05:42:54PM
A może twój ruchliwy umysł coś wymyśli? Najnowsza informacja – tzw. Lubecki każe nam czekać do czwartku na dostawę. Może jutro przesuniemy się do Darłowa.
M+M
2015/07/19 06:47:38PM
Małgosiu, czekam na kolejne SMS’ki. Nie można tak brzydko postępować, że się najpierw człowieka rozsmakuje, a potem skąpi…
2015/07/21 09:58:32PM
Mójtelefon jest nieustannie w robocie, chłopcy wciąż grzebią w Internecie. Odejdziemy od przymusu pilnej dokumentacji wydarzeń, bo wydarzenia wymykają się nam spod kontroli. Ustka to już wspomnienie brudnego portu,który jest skrzyżowaniem portu rybackiego z upadłą stocznią.Te pozornie martwe ruiny już od rana robią sporo hałasu. Spokojne, bezwietrzne morze doprowadziło nas do Darłowa. Nagle, jeszcze przed zwodzonym mostem zatrzymała nas straż morska i Michał został zaproszony do wielkiej lodzi pontonowej, gdzie poddano jego i dokumenty gruntownej kontroli, łącznie z dmuchaniem w balonik. Dziwne miasto, dziwni ludzie, wirujące jak karuzela tłumy, przejrzysty błękit nieba, szarość morza, fortepian na plaży przed knajpą grający raktajmy.. .
Dobrej nocy.M+M
2015/07/22 07:18:28AM
Ale Świnoujście już za rogiem. Naprawicie co trzeba i będzie z górki.
Całuski S.
2015/07/22 07:30:20PM
W Dziwnowie było dziwnie, w informacji wypasiona marina, w realu postój dla mazurskich łódek i kajaków. Podobno można stanąć w z Kamieniu Pomorskim, ale 5 mil dalej i wiemy to dopiero dzisiaj. Nocowaliśmy w porcie rybackim przytuleni do kutra, ani wody, ani prądu. Od rana trwa praca przy sieciach i rybach, towarzyszy temu właściwy aromat. Stare poniemieckie zabudowania w opłakanym stanie, przeistaczają się w ruinę. 10 rano wypływamy. Wiatr S-W 7 knt. bajdewind, prędkość łódki 5knt. Widać już Świnoujście i niemieckie domki na brzegu.
M+M
2015/07/22 07:59:28PM
Mala korekta. Ten szkwał w rejsie do Dziwnowa to było 38 knt. Łódka przyjęła go wspaniale i pod pełnymi żaglami.Teraz stoimy w Świnoujściu w dużej marnie, która powstała na fundamentach dawnej radzieckiej bazy wojskowej . Michał właśnie jedzie promem odebrać poduszki pod silnik.
Całujemy M+M
2015/07/25 11:56:22AM
Sławku, list pisany wczoraj w nocy nie chciał odlecieć – za długi.W piątek nie należy wypływać, ale dzis żegnamy Świnoujście. Dawne kościoły przyjęły nowych wiernych, a domy nowych mieszkańców, życie nie znosi próżni. Płyniemy Kanałem Piastowskim mijajac nabrzeża mocno spustoszone przez kormorany. Później Zalew Szczeciński, przypomina nam Śniardwy, duże to i płytkie, ale wieje rozkoszna połówka do pełnego. Zatrzymuje nas wysoki most zwodzony. Godzina otwarcia niepewna
2015/07/25 12:12:17PM
Otwiera sie nagle na 15 min. Wyrywamy kotwicę i pędzimy na drugą stronę. Dalej prowadzi nas wąski farwater, na szczęście dobrze oznakowany – dookoła płycizny. Płyniemy za grupką jachtów. Już o zmroku docieramy do małej przystani Rankowitz. Teraz moglibyśmy płynąć od gwiazdy do gwiazdy…
M+M
2015/07/25 12:37:15PM
Zazdroszczę Wam. A ja walczę z kablami. Już zapominam jak to jest żeglować 🙁
2015/07/26 11:41:51PM
Od wczoraj stoimy w marnie Köslin, bo wściekły niż szarpie morzem. Od miasta Wolgadt głębokość była już bezpieczna i żegluga piękna 7 i 8 knt. prędkość łódki. Wciąż zatrzymują nas jakieś zwodzone mosty, skrzydlate mosty, pełne jaskółek. Rozgniewane chmury jaskółek szukające swojego gniazda. Mają ten sam problem co my z ruchomym gniazdem, ale gniazdo jest wciąż z nami.
M+M
2015/07/29 08:53:39PM
W poniedziałek z trudem wciskamy się do mariny w mieście Stralsund. Chyba wszystkie jachty z morza i rozlewisk uciekły tu przed zimnem i wiatrem. Ale to chyba ostatni taki duży port przed wyjściem na morze. Ozdobą miasta jest stary żaglowiec Gorch Fock, zagrabiony przez Sowietów – wrócił z imieniem Towariszcz.
M
2015/07/29 10:27:22PM
Małgosiu, ośmieliłem się pokazać kilka twoich SMS’ków paru osobom – najbliższym – żonie, córce, Darkowi – poznałaś go, gdy pomagał mi skrobać dno. Reakcja zawsze taka sama. „Wow jakie piękne wiersze, masz więcej, daj przeczytać. I powiedz jej, że konieczne musi kontynuować …” Sama widzisz. Świat czeka
2015/07/30 11:20:46PM
Sławku, dziękuję tobie i twoim bliskim za przychylnie recenzje, może dawno mogłabym nawiązać kontakt z resztą świata, ale pętają mnie dawne lęki i obsesje. We wtorek wpłynęliśmy na wody dużego rezerwatu przyrody,mnóstwo ptactwa, kolorowe meduzy w czarnej wodzie. Niespodziewanie jacht uniósł się do góry i zatrzymał. Dzikie gęsi otoczyły nas magicznym kręgiem. Jacht łagodnie zsunął się z mielizny, ale głusi na wskazówkę płynęliśmy dalej…
M
2015/07/31 11:10:24PM
Po nierównej walce z morzem, fala 3,4 m wróciliśmy do portu, który wskazały nam ptaki. Za nami trzy dni wiatru. Nieba, które zstąpiło na ziemię deszczem i wciąż było z nami. Do mariny przybywały kolejne jachty, odtrącone przez morze. Dzisiaj pełnia, niebo znów jest z nami, ale inaczej. Jutro wyruszamy. 70 mil do…
M
2015/08/02 12:53:46AM
Słonecznym, zimnym rankiem 10 stopni pożegnaliśmy gościnne Bankroft. Morze leniwe, pulsujące ciałami meduz. Nagle ospałe fale przecinają dwie czarne torpedy – to morświny, ale zaraz nurkują nie nawiązując kontaktu. Wiatr wschodni, dotąd nieobecny pojawił się wreszcie na całe 75 mil szczęścia, aż do wyspy Forman.
M
2015/08/04 01:32:08PM
W niedziele żegluga słaba zamglone, leniwe powietrze, znowu pojawił się samotny morświn. Fiord Kiloński wita nas monumentalnym pomnikiem Kriegs Marine w Laboe. Obelisk i rotunda z nazwami okrętów i statków z 1-szej i 2-giej wojny światowej u jego podnóża oryginalny UBoot N4995. Wieczorem wreszcie Kiel, duża marina, wstrząsana ruchem potężnych promów. Rano w poniedziałek próbujemy dostać się do kanału, ale okazuje się, że to kanał. Tylko jedna śluza działa. Czekamy 6 godz.
2015/08/04 02:09:03PM
Wreszcie zaświeciło zielone oko i zaraz białe pulsujące. Dziesiątki jachtów wciskają się do śluzy za statkami.Przytuleni do polskiego tankowca odpadamy w dół. Marynarz wita nas entuzjastycznie mówi: wy chcecie pływać,my już nie. Wieczorem przekraczamy jakąś tajemna granicę czasu i przestrzeni – otwiera się przed nami rozlewisko jak na mazurach. Szuwary, dzikie ptactwo, kapitanowa portu wita nas jak rodzinę.
2015/08/04 02:21:10PM
Zaraz jest stołeczek do wyjścia z lodki, miska dla pieska i zimne piwo. Łazienki jak w domu, woda, prąd, a wszystko za 12EUR no i ta serdeczność, która nie ma ceny.
M
2015/08/04 02:24:45PM
Jak to? Małgosiu! Toć to Niemce wraże są!
2015/08/05 05:57:19AM
A tak na poważnie. Znam paru Niemców i są to niezwykle sympatyczni ludzie. Zupełnie inaczej niż mówi stereotyp…
2015/08/06 12:52:43AM
Sławku, wciąż spotykamy pomocnych, zawsze uśmiechniętych Niemców. To już chyba inni ludzie.Ale do rzeczy: wczoraj uciekając przed promami biegającymi od brzegu do brzegu, statkami dybiącymi na naszą zgubę dotarliśmy do śluzy Prizbiten. Tym razem jedziemy do góry. Kanał Kiloński wyrzucił nas ostatecznie na morze Północne. Unoszeni silnym prądem pływowym z prędkością 10 knt. Wpadamy na noc do Cuxhaven, rano lecimy do Helgoland.Prowadzi nas srebrna foka i wiatr.
M
2015/08/06 07:33:22PM
Helgoland – dziwna wyspa jakby pęknięta na pół, ukryta w wysokich falach. Na prawo łagodna plaża, na lewo fort wojskowy po przejściach, postrzelane mury i umocnienia. Po II wojnie światowej alianci wysadzili ją w powietrze. Będziemy próbowali dotrzeć do Norderney. Łagodny wiatr unosi nas z prędkością 6 knt, później prawie zanika. Michał pozwala mi wejść do wody, naprawić log i sprawdzić śrubę. Wreszcie jestem w morzu Północnym i to razem z delfinem, który właśnie się pojawia.
M
2015/08/06 07:43:38PM
Pięknie, zazdroszczę Wam. I tęsknię za Wami. Krótko się znamy, ale już zdążyłem Was polubić. Twoje SMS’ki łagodzą nieco rozstanie…
2015/08/07 11:12:50AM
Po nocy spędzonej przy wciąż bardziej i bardziej stromym nabrzeżu, szybki odpływ wypłynął nas z portu, płyniemy do Borkum – ostatni port po niemieckiej stronie. Bezwietrzna, senna nuda, chłodno, ale chmury zaczynają uwalniać słońce. Pod nami liczne wraki… Slawku, a z moimi listami, rób co zechcesz, dajemy ci pełne prawa wydawnicze na temat naszej podróży. Nie wiem tylko, jak daleko uda się dopłynąć, bo czasu coraz mniej.
M
2015/08/09 02:25:24PM
Sławku, dla nas stałeś się też kimś bardzo ważnym. Mam nadzieje, że kiedyś razem popływamy w czymś słonym i błękitnym. Dzisiaj opuściliśmy Borkum, które chciało nas wciągnąć w bagno. Lodki stały na brzuchatych wyspach z mulu, wisząc na linach. Morze pojawia się tu i znika lekkomyślnie odsłaniając swoje bezwstydnie tajemnice… i tylko ptaki pozornie bez powodu i od niechcenia spacerują tam, gdzie dawniej pływały.
M+M
2015/08/10 08:42:08PM
Rozumiem, że u Was też chłód nie jest zbyt dokuczliwy?
2015/08/11 06:08:19PM
Sławku, możemy porozmawiać o pogodzie – mamy Mazury po holendersku 17-20°, nocą chłodniej.Z pływaniem w wodzie słabo, dookoła bagna, można wziąć kąpiel błotną. Wczoraj nocowaliśmy na wyspie Oost Vieland. W marine ciasno, jeden przy drugim wielkie, stuletnie żaglowce, jakby żywcem wyjęte z holenderskich sztychów. Dzisiaj marina Makkum – cicha, zadbana kwiatki i rabatki, w łazienkach tropikalna oranżeria. Próżno tu szukać delfinów, fok i morsów morza Północnego… nuda.
2015/08/11 06:16:27PM
Nuda Panie nuda jak w polskim filmie 😉
2015/08/18 07:19:48PM
Sławku, nie pisałam do Ciebie, bo nie wiedziałam jak Ci powiedzieć, że nasza przygoda się kończy. Już tydzień temu wiatraki obracające się w tanecznym korowodzie zaprowadziły nas do tej przystani. Siedzę w żalu po uszy, bo wracamy. Michał nie chce ryzykować dalszej podróży, ma informację, że na śluzach czeka się po parę dni, bo to sierpień. Sprawy rodzinne naglą. Jest to duża marina Stavoren przy tzw. morzu wewnętrznym – płytkie bajoro Ijsselmee. Leje 2 dni, temperatura 14° Całujemy
2015/09/01 08:52:52PM
Małgosiu, a co u Was? My po tygodniu włóczenia się po urokliwych porcikach Bornholmu i Christiansø pożegnaliśmy Córkę, Zięcia i Wnuka wyprawiając ich promem do Kołobrzegu. Sami obraliśmy kurs na Szwecję. Wczoraj wieczorem dopłynęliśmy do Ystad. Podróż była cudna z wiaterkiem i słoneczkiem. Dzisiaj gorzej – pod wiatr i pod falę. Stoimy w marinie w okolicach Trelleborgu. Jak wejdziesz na fayka.pl to na górze jest przycisk „Gdzie teraz jest Fayka” kliknij to Ci nas wyświetli… Całuski dla Ciebie i Michała
2015/09/03 11:21:55PM
Sławku, delektuję się twoim SMS’kiem, bo w nim jest morze, wydycha-te jego zapach – te wspaniale zmartwienia i radości, a tu proza życia naziemnego: chore ze starości mamy, wrzeszczące wnuki, kieszenie ogórków, które chyba nie chcą być w tych słoikach i wcale im się nie dziwię. Świat pozornie dążący do stabilności, z tą irytująca ambicją,aby być na swoim miejscu. Na łódce są rzeczy, które same nie powinny się ruszać, zwykle trzeba im w tym pomagać…
2015/09/03 11:35:58PM
…, ale tutaj wykazują inicjatywę i nigdy nie wiadomo jaki ruch obiora, gdy są na krawędzi – wędrówkę po podłodze,czy po suficie, po lewej burcie,a może skok do wody. Ale dopóki jesteś na morzu to jesteś … M
2015/09/03 11:36:17PM
Bo łódka jest całym światem i ma tylko swoje sprawy na głowie, a reszta świata nie istnieje…
Pozdrawiam S.
2015/09/04 12:10:25PM
No tak i jeszcze w tych telefonach siedzi jakiś chochlik i przekręca słowa, gdy do ciebie piszę – miało być: „wdycham jego zapach”, czyli morza w twoim liście.., ale to wszystko, to ta „nieznośna lekkość bytu”, o której pisał Kundera. Całujemy mądrych szczęśliwców… Obiecuję, będziemy nad sobą pracować, bo przyjdzie nam zwariować… M
2015/09/04 09:52:37PM
A my już w Kopenhadze. Jutro biorę udział w regatach na jachcie mojego duńskiego kolegi Torbena…
2015/09/05 09:32:28PM
Fantastycznie, właśnie myślałam, że ten wiatr będzie dla was dobry. Ciągle jestem jedna płetwą w morzu.Czy woda jest tam tak przejrzysta jak wiatr, a ryby opowiadają o Ofelii.. Nigdy nie byłam w Kopenhadze, ale kocham Kierkegaarda i Hamleta. M
2015/09/06 04:00:22PM
Kopenhaga jest zielona, czysta, zabytkowa, nowoczesna, żywa. Tylko biednej Syrence przydała by się jakaś packa na muchy do odpędzania obłażących ją zewsząd natrętnych turystów uzbrojonych w selfiesticki…
Mistrzowie krótkiej formy. Następcy Leca i Sztaudyngera. Gratuluję.
” Nie można tak brzydko postępować, że się najpierw człowieka rozsmakuje, a potem skąpi…”
– Całkowicie podzielam pańskie zdanie, niezmiernie długo czekaliśmy na pański wpis 🙂
A co do SMS-ków – nieczęsto można mieć taką przyjemność.
Hi hi … trafiony … zatopiony 😉