Oni mają plazmę…

Oni mają plazmę, o jejku plazmę mają na jachcie, ja nie kłamię! Naprawdę! Plazmę mają na jachcie…

Oglądaliśmy sobie, stojąc w marinie w Pucku, Hobbita Pustkowie Smauga w 3D, gdy na kei w pewnym momencie jakiś chłopiec podnieconym głosem zawołał ten właśnie tekst do kogoś ze swojej rodziny 🙂

To jest troszkę zabawne, gdy ludzie komentują coś o tobie, traktując Cię jak powietrze.

Przypomniało mi się opowiadanie jednego z aktorów odnośnie podróżowania pociągiem. Nie pamiętam, kto to był, ale zdaje mi się, że Borys Szyc. Siedzi sobie w przedziale, korytarzem przechodzi jakaś niunia, wlepia w niego gały i zaczyna się wydzierać. „Andżelikaaaa! Choć tu kurde szybko, tu Szyc siedzi, naprawdeeee…”, a że Szyc jest w realu, a nie w TV to nie ma znaczenia. To samo mam ostatnio z Fayką. Ale nie powiem, byłem ostrzegany. Paul Fay wspominał, że posiadanie nieco innego jachtu niż reszta będzie skutkować przyciąganiem uwagi ludzi. A ta uwaga może przybierać różne formy. Od pochwał, dopytywania się o rozmaite rzeczy, przez komentarze w rodzaju „Zobacz Maryśka, a to metalowe z przodu to do łamania lodu w Arktyce – bo to jacht lodowy” – mowa oczywiście o składanym bukszprycie :-), do gości, którzy włażą na teren zamkniętej kei, opierają się wdzięcznie o jacht i wrzeszczą: „Nooooo dawaj, dawaj, tylko tak zrób, żeby było widać mnie całego”. To, że armator siedzi w kokpicie i można, by go zapytać o pozwolenie… eeee tam przecież to tylko fotka.

Od ostatniego wpisu minęło sporo czasu i sporo się wydarzyło:

Popłynęliśmy do St. Petersburga i szczęśliwie wróciliśmy. Relacja tu: SPB2014
Spędziliśmy milutki tydzień na zatoce z Darią, Karolem i Jureczkiem. Relacja tu: DKJ2014
Polansowaliśmy się troszkę z Martą i Witkiem po zatoce. Relacja tu: LansikMW2014
Przeżyliśmy wymagający rejs na północ z młodzieżą: Relacja tu: SAFE2014
Odwiedziliśmy bajkowy Bornholm : Relacja tu: Bornholm2014
Zapisałem też Faykę na zlot „jachtów z duszą”: Próchno i Rdza (w kategorii rdza 🙂
Przed tymi rejsami wykonałem sporo prac na jachcie, pokrótce przedstawiało się to następująco:

  • AIS – odbiornik.
    Nadajnik już od jakiegoś czasu działa – wiecie o tym doskonale, bo można Faykę śledzić na marinetraffic, czy vesselfinder. Ale nie chciało mi za cholerę działać odbieranie sygnałów z AIS i wyświetlanie ich na komputerze, czy moim MFD Furuno przy kole sterowym. A w sumie po to AIS został kupiony 😉 Wspomniany model Garmin AIS600 ma dwa rodzaje wyjść – nowy standard NMEA2000 oraz starszy NMEA0183. Ponieważ na Fayce mam zbudowany tzw szkielet NMEA2000 – chciałem wykorzystać ten nowszy standard. Walczyłem, walczyłem, walczyłem i poległem. Po krótkim grzebaniu w Internecie okazało się, że Furuno najzwyczajniej w świecie nie czyta AIS po NEAM2000 i tyle. sic. Podłączyłem więc po NMEA0183 do MFD i do komputera – wszystko śmiga jak należy. Dodatkowo i MFD i PC odczytują sygnały pozycji prędkości i kursu z GPS AIS’a. Mam zatem dodatkowy backup. Po zamontowaniu planowanego zapasowego GPS będę miał trzy niezależne sygnały dostępne dla urządzeń nawigacyjnych.
  • Dno w małym schowku w mesie.
    Na końcach kanapy w mesie znajdują się dwa schowki. Jeden duży przeznaczony docelowo na „suche dodatki skrobiowe”, drugi mały na kamizelki ratunkowe i sprzęt bezpieczeństwa mieszkańców mesy. W tym małym schowku brakowało dna – które dorobiłem i wstawiłem.
  • Kabel do wiatromierza – przedłużenie
    wspomniany kabel biegnący z góry masztu, przez pół jachtu do kolumny sterowej był nieco za krótki. Dawało się go podłączyć, ale strasznie go ciągnęło. Było kwestią czasu kiedy się urwie. Przeciąłem go i dałem wstawkę. To na teraz. Gdy zamontuję wodoszczelną skrzynkę połączeniową, przedłużę go zgodnie z zasadami sztuki.
  • Obudowa do kuchni – zamontowanie
    Na Fayce kuchnia znajduje się we wnęce zbudowanej ciągu szafek. Wnęka jest ze sklejki i miałem trochę dyskomfortu ujemnego, wiedząc, że wychodzące z tylu rury spalinowe potrafią być bardzo gorące. Zamówiłem z blachy kwasoodpornej #1mm „pudełko” do wklejenia we wnękę. Pół dnia docinania, dopasowywania i mogę spać spokojnie. Do tego przy okazji owinąłem rury spalinowe zakupionym wcześniej specjalnymi taśmami izolacyjnymi z tkaniny szklanej. Już więcej nie stracę pokrywki na miseczkę do sałaty przysmażonej do gorącej rury. Zresztą z samą kuchnią było dużo więcej zabawy. Opiszę to w oddzielnym artykule.
  • Stół w mesie  – docelowa noga.
    Odebrałem z Zakładu Żarna nogę do stołu mojego projektu, który był genialnym pomysłem mojej żoneczki Wiesi. Noga działa znakomicie, sprawdza się zarówno w pozycji stołu, jak i w pozycji poziomej, gdy służy  jako podstawa koi w mesie.
  • Ster – usztywnienie piórka.
    Na końcu steru znajduje się tzw. Trim Tab – ruchome piórko, które po połączeniu ze skrzydłem samosteru wiatrowego będzie zapewniało sterowanie jachtem na dalekich oceanicznych przelotach. Podczas rejsu dziewiczego zgubiliśmy gdzieś blokadę tego piórka. O ile pływanie w przód nie zmieniło się, o tyle w tył praktycznie nie dawało się sterować. Piórko składało się i jacht skręcał w przypadkową stronę. Zamontowałem sztywną blokadę do czasu zbudowania samosteru.
  • Telewizor – umocowanie.
    Odebrany z Zakładu Żarna płaski uchwyt do telewizora zadziałał zgodnie z projektem. Telewizor wisi stabilnie, bezpiecznie no i bardzo elegancko się prezentuje.
  • Zasilanie kibelka – przeróbka.
    Bardzo nie lubię „dawać ciała”. Sytuacja, gdy moje wypieszczone pomysły okazują się do bani, strasznie mnie złości. Tak było z moim pomysłem spłukiwania kibelków wodą zbieraną z prysznica. Dopóki, było chłodno pomysł w miarę działał, choć filtr wody w kibelku ciągle zatykał się włosami. Dokupiłem nawet specjalny filtr do wody. Ale tragedia zaczęła się, gdy zrobiło się ciepło. Woda z prysznica plus mydło, plus szampon, plus włosy, plus brud z ciała, plus zmyty tłuszcz i naskórek, plus temperatura dały mieszankę wybuchową. Po trzech dniach z kibelka waliło jak z szamba i nic nie pomagało. A przecież Bałtyk to nie Śródziemne czy Karaiby 😉 Niestety mój śliczny pomysł musiał pójść się…. zaprzepaścić. Poszły w ruch narzędzia i zbudowałem zasilanie spłukiwania kibelków jako przełączane woda zaburtowa/woda słodka ze zbiorników. Gdy pływam po „Green Water” i mogę w każdej marinie nalać wody do zbiorników, korzystam ze słodkiej – mniej śmierdzi i korzystniejsze dla instalacji. Gdy wypłynę na „Blue Water” będę używał wody morskiej. Ścieki szare – kuchnia, umywalki i prysznice pójdą bezpośrednio za burtę. Czeka mnie w związku z tym przerabianie zbiorników na ścieki i wywiercenie dwóch dziur w kadłubie … ale to już zimą.
  • Wskaźniki paliwa i ścieków.
    Ponieważ czujniki ultradźwiękowe BEP Marine dają się zaprogramować na różne standardy,  zaprogramowałem je na wyjście napięciowe 0-5V. Na allegro po 8 PLN za sztukę kupiłem proste cyfrowe woltomierze i tak uzyskałem szybkie pomiary poziomu paliwa w zbiorniku w prawym kilu, w zbiorniku rozchodowym oraz w zbiorniku czarnych ścieków. Ponieważ zbiornik czarnych ścieków potrafi się przelać, Hania ładnie napisała na taśmie klejącej wierszyk i przykleiliśmy go przy wskaźniku:
    „4.50 wskazuje, że kupa wyskakuje”
    od tej pory zbiornik ścieków nie został nigdy więcej przepełniony :-). Zresztą wierszyk jest zainspirowany tekstem z fińskiego jachtu, który kiedyś wypożyczałem na Alandach. Przy przełączniku ścieków było markerem napisane: „handle shows where the shit flows” – co przetłumaczyłem na „rączka wskazuje, gdzie gówno wędruje”. Choć formalnie zamiast słowa „gdzie” powinno być „dokąd”. To ostatnio częsty błąd: mylenie okolicznika miejsca z okolicznikiem celu. Jednak wówczas wiersz nie miałby rytmu. Na szczęście Ars Poetica rządzi się swoimi prawami. Nieprawdaż?
  • Reflinki do grota – zaszplajsowanie
    Drobna praca bosmańska, będąca wisienką na torcie głównego żagla. Wszystkie linki do podwiązywania go podczas refowania zostały wymienione na jednakowe wykonane z szarej, mięciutkiej, łatwej do wiązania liny. Z jednego końca każdej linki wykonałem zaplecione oczko, z drugiego ładne zakończenie tzw. stópkę.
  • Gniazdko 230V nad kuchenką – zamontowanie
    Dokupiłem zwykłą prostą przenośną kuchenkę elektryczną, można jej używać w czasie postoju w marinach, jako dodatkowy palnik. By ją ładnie podłączać, nad kuchnią zamontowałem gniazdo 230V.
  • Instalacja wody zęzowej – przebudowa na gotowo.
    W końcu przyszły do mnie węże, zawory zwrotne, kolanka, pobory wody i poświęciłem jeden dzień na zrobienie porządnie całej instalacji  do wypompowywania wody z zęzy. Umocowałem pompę elektryczną w studzience, dodałem pobór ręczny, przeprowadziłem węże przez pompę ręczną w kokpicie – wszystko działa jak należy. Temat zamknięty.
  • Stolik w kokpicie – zamontowanie
    Od trzech lat miałem już zakupiony składany stolik do kokpitu – mocowany do kolumny sterowej. Stolik jest ładny z drewna teakowego, ze składanych uchwytem, mocowaniami itd. Pan Wiesław – szkutnik oszlifował ten stolik, zaolejował, zamontował uchwyt i wspólnie przymocowaliśmy go do kolumny sterowej. Działa elegancko.
  • Deska klozetowa – naprawienie
    Kiedyś próbowałem wytłumaczyć laikowi skalę problemów związanych z zabudową wnętrza jachtu. Najbardziej obrazowe wydało mi się stwierdzenie – wyobraź sobie, że wielki olbrzym chwyta twoje mieszkanie lub dom i potrząsa nim, kołysze, kręci. Spójrz dookoła i pomyśl co się będzie w nim działo… To odbywa się na jachcie morskim cały czas, a mimo to daje się w nim w miarę komfortowo żyć 😉 Jednym z ciekawych problemów jest mocowanie deski klozetowej. Na takiej desce siedzi sobie dorodny facet jak ja (o wadze blisko kwintala), a jacht skacze i buja się na fali. Siły jakim poddawane są wtedy zawiasy deski klozetowej są naprawdę potężne. W kibelkach SaninMarin 35, które mam na Fayce mocowanie deski jest bardzo sprytne i powinno wytrzymać dużo, ale coś chyba źle dokręciłem, bo na rejsie do Petersburga całkiem się rozkolebało. Rozkręciłem wszystko i zmontowałem na nowo, przeżyło trzy kolejne rejsy i trzyma się. Jeśli znowu się rozkolebie – zamontuję patent wyczytany w jednej z książek. Pod spodem deki klozetowej przykręca się na mocny klej, dwa, trzy klocki z twardego drewna lub jakiegoś odpornego plastiku. Te klocki muszą mieć ze dwa cm wysokości i wchodzić na styk do wnętrza muszli przy opuszczonej desce. Wówczas pacjent jeżdżący tyłkiem na desce będzie wywierał nacisk tylko na wsporniki (jakoś klocki mi się zaczęły słabo kojarzyć), nie obciążając zawiasów deski. Zobaczymy.
  • Nowa sztorcklapa – zamontowanie
    Sztorckalpa na jachcie to dla mnie zawsze tragedia. Nigdy nie wiem, gdzie mogę ją schować, przewala się to po bakistach, pod zejściówką, grozi zgubieniem za burtą, generalnie jest bardzo niewygodna. No może patent u jednego z kolegów, gdzie sztorcklapa ma swoje miejsce na suwklapie i razem wieżdżają do schowka. Ale ten kolega ma sztywną szprycbudę z nierdzewki i suwklapa zawsze może być odsunięta. Bardzo spodobał mi się pomysł użyty na Elowyn u Volkera. Nie wiem czy to jest wymyślone przez Algro, czy gdzieś podpatrzone, jednak idea jest fajna. Przypomina to trzyczęściowe suwane drzwi do kabiny prysznicowej – tylko, że w pionie. U Volkera są to trzy kawałki pleksi wyciągane do góry. Pociągając za pierwszą kolejno ponosimy drugą i trzecią, bo zahaczają kolejno o siebie wklejonymi listwami. Dodane boczne zasuwki pozwalają zamknąć wejście w trzech położeniach. W pozycji otwartej wszystkie pleksi chowają się w kasecie na dole. Ja poszedłem dalej – mam cztery kawałki poliwęglanu – sprawia to, że kaseta jest nieco niższa – tylko 25 cm i zaledwie 6 cm głębokości. Całość została oczywiście wykonana z kwasówki w Zakładzie Żarna. Do tego zaprojektowałem mechanizm pozwalający zablokować mechanizm w dowolnym położeniu. Jest to zestaw wyciętych otworków w prowadnicach, po których ślizgają się ząbki mechanizmu zamka. Pociągamy za  uchwyt – ząbki robią trrrrt i po puszczeniu zasuwa zostaje w ustalonym położeniu. Aby ją opuścić wystarczy ścisnąć palcami uchwyt, to odchyla ząbki zamka i można opuścić żaluzję. Na razie wszystko jest surowe, ale niebawem zostanie obłożone drewnem i będzie wyglądało elegancko. Najważniejsze, że działa zgodnie z oczekiwaniami.
  • Poprawki do suwklapy
    Nowa sztorcklapa wymagała drobnych modyfikacji suwklapy, przeróbki zamknięcia. Choć przyznam szczerze te zamknięcia na jachtach to pic na wodę. Po pierwsze w dobie bateryjnych szlifierek kątowych wycięcie wejścia do jachtu choćby w drzwiach, czy w oknie luku pokładowego to kwestia minuty. Z drugiej strony w Tallinie taką właśnie szlifierką kątową odcinałem kłódkę do Fayki i  myślicie, że ktoś się w marinie zapytał dlaczego to robię i czy to mój jacht? Zamknięcie jest tylko na łobuza, który wskakuje na jacht, zgarnia komórkę, laptopa i w nogi….
  • Komputer nawigacyjny – podłączenie
    Wykonałem działający model panelu kontrolnego do komputera nawigacyjnego. Jest na nim 6 gniazd USB do podłączenia urządzeń, dwa silnoprądowe gniazda zasilające USB 1,5A, gniazdo RS 232 do komputera, sygnał GPS z sieci w formie USB oraz RS232, wyprowadzone napięcie 12V w postaci gniazda zapalniczki oraz zacisków pod tzw. bananki, przycisk włączania komputera, wyświetlacz z przyciskami, który będzie pełnił rolę pomocniczego wyświetlacza stanu zbiorników i akumulatorów. Nazwałem to MMM Multi Media Monitor. Cały panel jest zaprojektowany w sprytnym programie Front Panel Designer firmy http://www.schaeffer-ag.de. W tym programie korzystając z bardzo wygodnego rozbudowanego edytora graficznego tworzycie swój własny panel, potem klikacie zamów, płacicie kartą i za tydzień przyjeżdża do was piękny  profesjonalny panel. Bajeczka. Mój na razie jest wydrukowany na papierze, bo go dopasowuję, gdy będzie gotowy, oczywiście wrzucę fotki. Wszystko jest zmontowane i polutowane – podłączone do komputera nawigacyjnego – działa.
  • Szafka rufowa – podcięcie pod zamknięcie
    Wiesia wierciła mi dziurę w brzuchu, że szafka na rufie się nie domyka – poprawiłem 😉
  • Separator baterii – podłączenie
    Fayka ma zaplanowane docelowo trzy banki akumulatorów nazwałem je SBB, EBB, DBB odpowiednio Starter Battery Bank, Electronics Battery Bank oraz Domestic Battery Bank.  SBB to akumulator rozruchowy silnika i tylko do tego celu służy, nic innego nie jest do niego podłączone. Robi się tak, by zawsze mieć naładowany i gotowy akumulator rozruchowy silnika. To jest bardzo, bardzo ważne. SBB ma pojemność 100Ah. EBB będzie zasilał tylko elektronikę nawigacyjną, światła nawigacyjne – wszystko co jest związane z bezpieczeństwem. Ten bank będzie miał pojemność 440Ah. Urządzenia będą podłączone do niego za pośrednictwem specjalnego ochronnika STO-P d.c. Power Fault Protector w wersji UPS4012-4: http://www.sto-p.com. Więcej o tym sprytnym rozwiązaniu napiszę przy okazji opisywania mojej instalacji elektryczno elektronicznej. DBB będzie zasilać całą resztę jachtu. Takie rozdzielenie jest moim zdaniem bardzo korzystne, później opiszę to dokładniej. Na chwilę obecną jednym z problemów było rozdzielenie tych akumulatorów. O ile do pobierania energii muszą być oddzielone (by nic nie wyczerpywało akumulatorowa SBB na przykład), o tyle do ładowania powinny być podłączone wszystkie. Do takich celów stosuje się specjalne urządzenia nazywane rozdzielaczami diodowymi. Prostsze tańsze modele naprawdę zawierają diody, które pozwalają jak to diody na przepływ prądu tylko w jednym kierunku – od ładowarki do akumulatora. Jednak diody mają pewną stratę napięcia – dla diód krzemowych jest to ok. 0.6-0.7V i w takich wypadkach trzeba o tę wartość podnieść napięcie wyjściowe z alternatora. Ja zastosowałem rozwiązanie bardziej eleganckie – wyższy model rozdzielacza – Victron Argo FET 100-3. Ten rozdzielacz zbudowany jest na tranzystorach polowych dużej mocy (FET – Field Effect Transistor). Te urządzenia mają pomijalnie mały spadek napięcia od 0.02V do 0.1 V przy pełnym obciążeniu. Jest nieco droższy, ale, nie trzeba kręcić przy alternatorze. Separator został podłączony – działa.
  • Instalacja paliwowa – wykonanie
    Odebrawszy nowe klapy do paliwa z Zakładu Żarna przystąpiłem z Darkiem do montowania ich i budowania docelowej instalacji paliwowej. Chodzi o dociągniecie paliwa ze zbiorników głównych do zbiornika rozchodowego. Po dwóch dniach pracy instalacja została zbudowana i uruchomiona – na razie tylko z prawego zbiornika. Lewy jest sporym wyzwaniem, bo dostęp do niego niestety jest dość utrudniony. Liczę tu bardzo na zręczne chirurgiczne rączki Darka 😉 Pompa działa, wskaźniki działają – jest OK. Pracuję obecnie nad automatem napełniającym zbiornik rozchodowy. Ma to być malutki prosty sterownik zbudowany ma mikrokomputerze jednoukładowym. Jego zadaniem będzie zapewnienie równomiernego poboru paliwa z prawego i lewego zbiornika oraz zabezpieczenie zbiornika rozchodowego przed przelaniem. Mój docelowy system zarządzania elektryką i monitorowania mediów ma możliwość zdefiniowania podejmowanych akcji na podstawie zmierzonych poziomów płynów. Czyli w momencie, gdy w zbiorniku rozchodowym poziom paliwa opadnie poniżej ustalonej wartości – powiedzmy 20% układ napełniania zbiornika zostanie załączony. Napięcie zasilające będzie na nim utrzymywane do czasu osiągnięcia górnego poziomu paliwa – powiedzmy 80%. Dodatkowo czas włączenia będzie także ograniczony do tylu minut, ile potrzeba dla napełnienia zbiornika od 20% do 90%. To jest kolejne zabezpieczenie przed przelaniem. Sam układ napełniania zbiornika po otrzymaniu napięcia zasilania zmierzy poziom paliwa w obu zbiornikach głównych. Następnie przełączy zawór elektryczny na zbiornik, w którym jest więcej paliwa. Po przełączeniu uruchomiona zostanie pompa transferowa pompująca paliwo do zbiornika rozchodowego. Pompa będzie włączona na na czas nie dłuższy niż potrzebne dla napełnienia zbiornika od 20% do 85%. Jest to trzecie zabezpieczenie przed przelaniem. Ostatnie czwarte zabezpieczenie to rurka przelewowa/odpowietrzająca poprowadzona ze zbiornika rozchodowego z powrotem do jednego ze zbiorników głównych. Oczywiście wszystkie te mikrokomputery będą miały mechaniczne bypassy, tak by w razie jakiejś kaszany móc napełnić zbiornik rozchodowy ręcznie, czy to pompą elektryczną, czy w ostateczności ręczną.
  • Kosz dziobowy – wymęczenie na Zbyszku
    podstawowym problemem przy budowie jachtu jest sprawienie by fachowcy zechcieli zająć się właśnie twoim tematem. Tak jest też w temacie nierdzewek. Ale udało mi się, bo Zbyszek, miał w warsztacie gotowy kosz dziobowy, który bardzo fajnie przypasował do Fayki. Jest zamontowany – działa – teraz czekam na zamontowanie na nim świateł nawigacyjnych 😉
  • Szyna na bukszprycie – zaprojektowanie, wykonanie
    By ułatwić zakładanie spinakera CodeZero wymyśliłem system składający się z haka na końcu bukszprytu, stalowej linki prowadzącej, układu linek i snapszekli. Wszystko działało w miarę OK do czasu złamania bukszprytu podczas rejsu SAFE. Teraz pracuję nad nową koncepcją – znacznie prostszą.
  • Greting w kokpicie – wymęczenie u Pana Wiesława
    Udało się wymęczyć Pana Wiesława szkutnika, by zbudował i zamontował greting w kokpicie. Mam już prawie całe drewno w kokpicie, jeszcze tylko oklejenie ścianki nadbudówki i będzie gotowe. Greting jest z Irocco, wygląda superancko. Jest demontowany, można pod nim umyć kokpit, woda spływa bez problemu do szpigatów na rufie.
  • Cybanty w hydraulice – wymiana wszystkich
    Chytry dwa razy traci, kupiłem cybanty do hydrauliki w sklepie w Gdyni – miały być rasowe Jubillee – okazały się totalnym szajsem. Wszystko ciekło, nie można było ich dokręcić. Kupiłem komplet nowych cybantów o dużej sile. Darek zgłosił się na ochotnika i wymienił wszystkie.
  • Flaglinki – skrócenie i zarobienie końcówek
    20 minut roboty i temat flaglinek został definitywnie zakończony. Zawiązałem je w pętle bez końca. Czy ktoś może mi doradzić jak wiązać do takiej zapętlonej linki typową banderkę, która u góry ma pętlę, a na dole linkę? Jakoś sobie oczywiście radzę, ale nie czuję bym to robił profesjonalnie 😉
  • Instalacja paliwowa kuchnia – podłączenie
    Instalację paliwową kuchenki robiłem „na gotowo” dwa razy! Poświęcę temu oddzielny artykuł.
  • Kabestan elektryczny – uruchomienie
    Dopiero po uruchomieniu przekonaliśmy się jaką fajną rzeczą jest elektryczny kabestan. Jest też niebezpieczny, łatwo coś urwać, wkręcić paluchy (i urwać je), zablokować linkę, tak by trzeba było ją potem odcinać (to ja). Ale jak się uważa to pomoc jest nieoceniona, szczególnie przy małej załodze lub wachtach dwuosobowych. Głownie przy stawianiu grota i przy jego refowaniu. Także przy rolowaniu CodeZero i w mniejszym stopniu Genui. Jego zasadniczą wadą jest żarłoczność na prąd. Ale na czas stawiania grota, zwykle silnik i tak jest odpalony, więc akumulatory się ładują…
  • Olej w silniku – wymiana
    I nie tylko, nadszedł czas na serwis silnika (po 50 godzinach) zleciłem to panom fachowcom z firmy MarineWorks. Zrobione.
  • Podłoga w mesie
    Zamontowanie nowej nogi do stołu wymagało wykonania poprawek i modyfikacji podłogi w mesie. Konieczne było podzielnie jej na dwie części, oklejenie krawędzi obłogami, dopasowanie do podstawy nogi, wklejenie listew podpierających, pomalowanie. Jest OK. Podłoga czeka na malowanie końcowe.
  • Navtex – podłączenie anteny
    razem z anteną GPS do AIS zamontowałem i podłączyłem antenę do odbioru komunikatów NAVTEX w moim radioodbiorniku VHF.
  • Prace z radarem – dokończyć
    Ponieważ Leszek odbierał podnośnik od klienta z Gdańska, namówiłem go, by podjechał do Górek i skorzystałem z podnośnika, by przelutować kabelki w czaszy radaru, o których wspominałem. Radar działał doskonale, aż do zwarcia w instalacji w czasie rejsu do Petersburga, kiedy to coś się zjarało w moim Chartploterze – coś związanego z radarem, bo tylko on nie działa. Jestem już umówiony z serwisem Furuno na zbadanie o co chodzi. Może być słabo (znaczy drogo), bo wtyczka zasilająca radar jest stopiona. Na razie nie panikuję – zobaczymy. Trzymajcie kciuki.
  • Przetyczki do podwięzi – poprawki
    Przetyczki do podwięzi wantowych, sztagowych, padunowych itd wszystkie były za długie. Praktycznie o 10-15mm. Powodowało to, że wysuwały się,  a liny ruchome jak szoty z wielką ochotą się o nie zaczepiały. Zdemontowałem wszystkie, zaznaczywszy wcześniej jakie mają być, a znajomy tokarz Seby poucinał je i nawiercił nowe otwory pod przetyczki. Teraz jest cacy. Gdzieś tylko na Fayce wtryniłem paczkę przetyczek ø4mm i za cholerę nie mogę ich znaleźć. Gdy znajdę to założę.

Fotki tam gdzie zawsze

http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona osiemdziesiąta i dalej)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na Oni mają plazmę…

  1. Waldek pisze:

    Dziękuję za obszerny opis spraw technicznych. Przyznam szczerze, że trochę mnie to przygnębiło. Uświadomiłem sobie, ze raczej nie dał bym sobie rady z tyloma rzeczami do wykonania….Natomiast gratuluję „parcia” z pracami.
    Z innej beczki ciekawy jestem spostrzeżeń w temacie użytkowania kuchenki Wallasa. Pamiętam wcześniejszy opis o gotowaniu wody ale teraz doświadczenie po rejsach jest pewnie większe.
    Pozdrawiam
    Waldek Narloch

  2. Pawel Oslo pisze:

    Jestem pelen uznania nad wytrwaloscia Pana Slawka. Rece opadają jak się czyta ile to spraw do ogarniecia. W zasadzie to trzeba być ekspertem od wszystkiego. Nigdy w zyciu nie zdecyduje się na budowanie lodki swoimi silami. Dziekuje za wylanie kubla zimnej wody na moja glowe. Zajme się raczej praca i kupie cos może mniej imponującego ale możliwego do ogarniecia dla przeciętnego człowieka. Apropos wody itp. Dlaczego Fayka nie ma odsalarki?

  3. Slawek pisze:

    Oj tam oj tam, mnie też czasami to przygnębia 😉 Trzeba takie duże zadania dzielić na kawałki, to wtedy jest dużo mniej do zrobienia (optycznie).

    O Wallas’ie napiszę oddzielny artykuł. Teraz tylko wspomnę, że jestem z kuchenki bardzo zadowolony. Choć opis rejsu SPB może nie zostawiać takiego wrażenia.

    Fayka nie ma odsalarki, bo armator nie ma pieniędzy. Ale przewidziana jest. Nawet jest już wybrana… Jak się pieniądze pojawią to będzie odsalarka. Na razie to jest low priority…

  4. Pawel Oslo pisze:

    No i odsalarki nie widać z kei hehehe…….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *