Trochę informacji z budowy by się przydało. Dzisiaj (tj 12 czerwca 2015r) Fayka została szczęśliwie zwodowana. Uprzejmie donoszę, że nadal pływa 🙂
Jako że mam spore opóźnienie w relacjach stoczniowych, to choć sporo się działo, nie mogłem jakoś się zebrać i napisać. Więc teraz będzie zwięzły, rzeczowy raport.
Prace zewnętrzne
- szpachla
Po wyjęciu z wody na jesieni okazało się, że na kilach i dnie znowu był dramat. Szpachla odpadła całymi płatami wraz z moim drogim Coppercoat’em 🙁 Nie pozostało mi nic innego jak wziąć w ręce szlifierkę kątową i na wolnych obrotach wszystkie dziury wydrzeć aż do zdrowego. Trochę jak obróbka ubytków u dentysty. Przy okazji okazało się, że panowie malarze opłaceni solidnie ubiegłej wiosny też odwalili kiszkę, bo znalazłem miejsca, gdzie podkładówka była pomalowana na nieusuniętą starą farbę antyporostową i oczywiście odlazło. Dlatego na pytania miłych kolegów z mariny: dlaczego leżę pod jachtem, a nie zleciłem tej roboty odpowiadam, że właśnie wcześniej zleciłem i dlatego leżę pod jachtem. Wszędzie tam, gdzie Coppercoat był mocny został tyko zmatowiony – tę robotę odrobił Darek. Oszlifowane miejsca zostały nastepnie sprawdzone przez Pana Wiesława – szkutnika, który dodał mi z drugie tyle punktów do wyskrobania. Potem wszystko umyłem Izopropanolem – przy myciu wyszły kolejne miejsca – wszędzie tam, gdzie ściereczka się zahaczała, trzeba było dalej wydzierać szpachlę do zdrowego, bo odstawała. Po ostatecznym komisyjnym uznaniu, że chyba wszystkie ubytki zostały opracowane – pomalowałem je epoksydową podkładówką. Nazajutrz, gdy epoksyd jeszcze „kontaktował” wszystkie te miejsca zostały pomalowane Coppercoat’em. Dałem mu wyschnąć przez tydzień, potem zmatowiłem, go i pomalowałem dno po całości. Tuż przed zrzuceniem Fayki do wody całe dno zostało delikatnie zmatowione drobnym papierem o gradacji 600. Ma to na celu wyeksponowanie miedzi z Coppercoat na działanie wody. Producent nazywa to aktywacją. Tej operacji też nie zrobili w tamtym roku panowie malarze. Choć w instrukcji było napisane i pytałem ich czy rozumieją wszystko. I podobno dlatego Coppercoat nie wszędzie zadziałał tak jak powinien. Zobaczymy już jesienią… - farba
taśma odblaskowa z linią wodną nie sprawdziła się zupełnie, częściowo zmyły ją fale, a resztę karcher 🙁 Podczas zmywania kleju od taśmy, który wręcz przeciwnie, trzymał się jak diabli, zaczęła odchodzić granatowa farba z burty. Praktycznie dało się ją całą ściągnąć z jachtu płatami. Więc burty w obszarach granatowych całe poszły do przeszlifowania, przeszpachlowania, pomalowania podkładem i ponownie granatowym poliuretanem. Spodziewam się, że na jesień pomaluję górę lub być może całość jachtu. - przepusty
w kadłubie wywierciłem dwa otwory do zamontowania przepustów do zrzutu wody z umywalek, pryszniców i zlewu kuchennego – tzw. szarych ścieków. Oczywiście otwory zostały obrobione, pomalowane wielokrotnie farbą epoksydową. Przepusty są solidnie wklejone na Sikaflex i mocno dokręcone, Na przepustach założone są zawory calowe, a na zaworach króćce na rury do ścieków 19mm VETUS’a. - ster (trymer)
Panowie z zakładu Żarna przygotowali mi nowe piórko trymera steru. Teraz jest przeprojektowane tak, by nie dało się go podbić od dołu na kamulcach – jest podcięte. Od góry ma też podcięcie oraz wspawany mechanizm blokowania w pozycji na wprost. Mechanizm jest solidny i tak samo solidnie przyspawany. Piórko i mechanizm zostały dokładnie pomalowane Coppercoat’em. - polerowanie dziobu
nawet nie musieliście dokładnie się przyglądać, by zauważyć, że uchwyty kotwic na dziobie są z surowej blachy nierdzewnej. Wyglądało to ohydnie i odbierało Fayce sporo uroku. Miałem do zrobienia kilka pilnych prac spawalniczych na Fayce, a umówiony spawacz nadal był zagranicą. Szczęśliwie udało mi się zamówić wizytę Panów z zakładu Żarna. Raniutko o siódmej przyjechali dwaj Panowie i przystąpili do intensywnej pracy. Efekt – pięknie wypolerowane policzki uchwytów kotwic i bukszprytu, dopasowane do zawiasów piórko trymera steru, zaspawane wszystkie otwory w zbiornikach w związku z modyfikacją instalacji ściekowej, wspawane uchwyty do mocowania kotwic na czas rejsu, zaspawane pęknięcia w płaszczu steru. - uproszczenie bukszprytu
podczas naprawy złamanego bukszprytu – został on skrócony i uproszczony. Mechanizm napinanego na rolkach watersztagu w końcu okazał się być zawodny i niepraktyczny. Na końcu bukszprytu zostały przyspawane dwa ucha od góry i od dołu. Do górnego jest przymocowywany zaczep rolera CodeZero, do dolnego łańcuch. - łańcuch watersztagu
wspomniany wyżej łańcuch z kwasówki 8mm został zakupiony i dopasowany do bukszprytu. Teraz już nie powinien się złamać. Ale uważać zawsze trzeba. - przeróbka fałów sztaksli
Kolega Andrzej pokazał mi patent Antala, który chce mieć na swoim nowym jachcie. Jest to szyna, na której przy pomocy specjalnego wózka z zapadką, dociąga się fały na maszcie. Z fałami żagli stawianych na stałe, jak sztaksle lub rolowany do masztu grot, jest ten problem, że lina jest potrzebna na chwilę – tylko na moment wciągania żagla. Potem wisi jako wielka zawadzająca buchta (razy trzy lub cztery najczęściej). Taka buchta nie dość, że przeszkadza, to jeszcze lubi się rozwiązać i wypaść za burtę i np: wkręcić w śrubę. Dlatego poprosiłem Dawida z Sailservice, by mi obciął fały zostawiając tylko metr zapasu po zaknagowaniu. Na końcu jest pętla na której należy zawiązać linkę „pilota”, by wciągnąć lub zrzucić żagiel. Potem „pilot” idzie do schowka. Górna część lin została także obrobiona – Dawid wymienił półtora metra oplotu liny na specjalny oplot z Dyneemy co zabezpiecza fał przed przecieraniem się na blokach. Na końcu jest też zaszplajsowana pętla. Pełna profeska. - nadstawka samosteru
cała konstrukcja samosteru wiatrowego będzie zabudowana na specjalnej nadstawce, pełniącej też rolę schodków/drabinki wejściowej z platformy kąpielowej do jachtu. Jest już wstępnie pospawana, przywiozłem ją do dopasowania i odwiozłem z powrotem do skończenia. Teraz tylko męczyć panów z zakładu Żarna. - osłona MastConnectionBox
łączenie kabli idących na maszt, a jest ich całkiem sporo – w sumie siedem, poszło do specjalnej szczelnej (IP68) skrzynki na maszcie. Ponieważ skrzynka jest z plastiku bałem się o jej wytrzymałość mechaniczną. Dlatego zaprojektowałem osłonkę z grubej blachy nierdzewnej. Osłonka dodatkowo pełni funkcję poręcznego stopnia, na który mogę się wspiąć by sięgnąć do rogu fałowego żagla. Niestety Bozia poskąpiła mi wzrostu więc muszę się wspierać technologią… - Fugowanie okien nadbudówki
Andrzej – Master of Flexiteek zafugował mi pięknie okna od nadbudówki – już nic nie będzie ciekło ani nie będzie na biało brudziło spodni 😉
Wnętrze.
Michał, sąsiad z jachtu Aton V, gdy zobaczył wnętrze Fayki zapytał „Boże, czy tam był nalot dywanowy?”
A wszystko to za sprawą Pana Wiesława szkutnika i jego ekipy.
- ramki okien nadbudówki
W końcu pozbywamy się wystającej pianki i wszystkie miejsca są obramiane eleganckimi ramkami z tzw. masywu Sapeli. Wymagało to demontażu całego stanowiska nawigacyjnego, zdjęcia i wyprostowania sufitu w kambuzie. Pracy mnóstwo, ale spodziewam się, że efekt końcowy będzie więcej niż dobry. - ramki bulajów
w zaprzyjaźnionej firmie StudioCNC zamówiłem wyfrezowanie ramek z Sapeli do wklejenia do bulajów. Ramki są gotowe, sklejone, czekają na oszlifowanie, dopasowanie i zamontowanie. - łazienki
Panowie szkutnicy okleili wnętrza łazienek płytami białymi z Unilamu. W końcu wyglądają jak łazienki. Ale konieczne było zdemontowanie wszystkich drzwi. Leżą teraz na stosie wraz ze stanowiskiem nawigacyjnym na stole w mesie. - przeróbka hydrauliki
rozpocząłem przeróbkę hydrauliki ściekowej oraz przeniesienie całej instalacji wody słodkiej do magazynku na rufie. - czerpnia powietrza
panowie z Zakładu Żarna zrobili mi elegancką płaską czerpnię powietrza z rozdzieleniem zasilania w powietrze na: komorę silnikową, ogrzewanie i klimatyzację. - Roxtec’i
znalazłem bardzo sprytne profesjonalne przepusty kablowe Roxtec uzyłem ich do wprowadzenia kabli i linek sterujących z kokpitu pod pokład. W przypadku mojej instalacji jest to prawie dwadzieścia kabli więc użyłem dwóch przepustów. - naprawa radaru
jeszcze zimą odebrałem z naprawy Furuno MFD – miał spalone gniazdo zasilania radaru. To po naszej przygodzie z SPB. - wymiana dysku w MFD
przy okazji zajrzałem sobie do mojego Furuno MFD. Natknąłem się tam na dysk twardy z laptopów – mocniejsza wersja Hitachi 40GB.Ponieważ dysk jest z 2008r, pomyślałem że mógłbym go wymienić na większy, nowszy i całkowicie elektroniczny SSD. Tak też uczyniłem. Trochę miałem z tym zabawy, ale w końcu mam dysk 128GB (więcej map) oraz zabezpieczoną kopię oryginalnego dysku na wypadek W. - uruchomienie wzmacniacza WiFi
mając wszystkie zabawki w domu uruchomiłem w końcu mój wzmacniacz WiFi.Coś co dla mnie jako elektronika/informatyka wydawało się być trywialne zajęło mi łącznie prawie tydzień. Głównym problemem okazało się być Furuno MFD – które MUSI być serwerem DHCP inaczej nie działa licencjonowanie map. Jednak adresy jakie on przydziela są dla mnie niekoniecznie dobre. Do tego nie rozpoznaje niektórych urządzeń. Ponadto nie mogłem zaakceptować sytuacji bym dla posłuchania Spotify w marinie musiał odpalać Chartploter. Skończyło się na dwóch odrębnych sieciach – jedna całkowicie kablowa -bazująca na malutkim profesjonalnym routerze Netgear – ta sięci obsługuje NavNET3D Furuno, druga Fayka.net jest kablowa i WiFi i obsługuje część „rozrywkową jachtu”. Też router profesjonalny WiFi Netagear. Komputer nawigacyjny ma na szczęście dwa gniazda Ethernet. Może więc też mostkować te sieci. Oba routery zostały oczywiście rozebrane i pomalowane wewnątrz specjalnym lakierem silikonowym FSC firmy Electrolube służącym do konformalowania elektroniki, a po naszemu zabezpieczania przed wpływem agresywnego środowiska. Wszystką elektronikę tym maluję. Nawet telewizor tak pomaluję. - uchwyt do latarki, uchwyt do bosaka
z zabawnych tematów w StudioCNC zamówiłem wykonanie z masywu Sapeli uchwytu do latarki podręcznej – wmontowałem w niej magnes neodymowy w rączce i drugi w uchwycie. Latarka będzie na stałe mieszkała w łatwo dostępnym miejscu. Zamówiłem też dedykowane uchwyty do mojego magicznego bosaka Hook&Moor Bosak będzie mieszkał nad kabiną kapitańską stanowiąc od razu barierkę dla latających pod dachu „kiosku” przedmiotów. Odpuściłem sobie zwalczanie układania tam przez załogę, kamizelek, czapek, rękawiczek i innych rzeczy. Nie da się. Lepiej to zabezpieczyć by rzeczy nie wymeldowywały się na podłogę przy przechyłach. - nowe akumulatory
Fayka dostaje nowiutki komplet dziesięciu akumulatorów. Firma Trojan Batteries wypuściła nowy model przemysłowego akumulatora żelowego głębokiego rozładowania, o parametrach lekko przewyższających ich słynne T105, Przy tych samych wymiarach nie mogłem się powstrzymać.
A zima upłynęła mi bardzo pracowicie – tworzyłem sporo projektów elektronicznych dla Fayki opracowałem też cały kompletny projekt instalacji elektrycznej. Ale o tym w kolejnym odcinku.
Fotki tam gdzie zawsze
http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona osiemdziesiąta pierwsza i dalej)