Moi drodzy,
po ostatnim wpisie, gdzie wspomniałem, że pawęż Fayki jest grubsza niż planowano: aż trzech moich kolegów zaniepokoiło się, czy Fayka na pewno nie jest konstruowana jako jednostka podwodna. Śpieszę donieść wszystkim czytelnikom, że w miarę panuję nad sytuacją. Jednym z ważniejszych wpisów ze strony Paula jest poniższy cytat (mam nadzieję, że Paul nie będzie miał pretensji o cytowanie):
Can I increase the plate thickness?
I am constantly approached by builders who are thinking of increasing the thickness of the plate, either all over the hull or just below the water-line. The thought is usually to increase the thickness by 1mm from the 3 or 4mm plate specified by the designer, to make the yacht stronger.
This has two adverse affects. The first is that the yacht will be overweight, in some cases by so much that the amount of ballast has to be reduced. This is often coupled with the other effect which is that by thickening the plate the centre of mass of the yacht is raised, reducing the stability.
In an effort to overcome this some builders over ballast their yachts and raise the water-line, while others just accept that the yacht is tender.
On one 40 foot steel yacht, the builder decided to increase the deck thickness from 3 to 4mm as this would help to reduce the welding distortion. Good idea you may think. But hold on, that is an increase in weight of 33%, or in real terms about 500lb. and this weight is acting about 4ft. above the center of mass. This can be represented as 4 x 500 = 2000ft.lbs or nearly a ton extra acting against the righting moment, which meant that the yacht needed extra ballast.
DON’T INCREASE THE PLATE THICKNESS. Steel yachts are incredibly strong! Most 30 to 40ft yachts could be built from thinner plate. The reasons why thicker metal is used, is the difficulty of welding thin plate, also to resist denting while alongside quay walls etc. and traditionally as an extra margin for corrosion, which has now been overcome with modern paint systems.
When designing the Fay 32 we specified 3mm rather than 1/8 inch plate. Only 3% thinner, but this represents a saving of 160lb overall. Which in real terms means that an extra 180 tins of food can be carried for those long passages.
exception from the FAQ section of www.faymarine.com
Pawęż jest jedynym miejscem, gdzie grubości są zwiększone. Miało być 4mm a jest 6mm. Przy powierzchni pawęży Fayki dokłada to do wagi 49kg – tyle co chuda fotomodelka, dorodne dziecko lub cztery zgrzewki browarku. Jak wspominałem zastosowałem trudniejszą w obróbce, ale za to znacznie mocniejszą stal 18G2A zamiast zwykłej stali konstrukcyjnej typu ST3. Więc Fayka będzie mocniejsza bez zwiększania grubości i wagi. Cóż najwyżej nie będzie już miejsca dla chudych fotomodelek.
Przy okazji poczyniłem też obliczenia odnośnie bieżącej wagi Fayki. Na chwilę obecną to co widać na fotkach waży ok 5100 kg. Stal w zasadzie już nie będzie wchodziła. Balast to będzie 3,5 tony ołowiu – to daje 8,6 tony. Izolacja, obicie wewnętrzne ze sklejki ok 500kg, meble ok 500kg, silnik ok 250kg, generator 80kg, dwie kotwice główne 50kg, dwie zapasowe 30kg, łańcuch kotwiczny ok 200kg, maszt + bom ok 200kg, żagle ok 100kg, liny ok 100kg, AGD, zbiorniki ok 200kg, galanteria pokładowa – kabestany, winda, ster strumieniowy, bloczki szyny itp ok 100kg, akumulatory ok 200kg. dodatkowe 2,5 tony czyli 11,1 tony. Wyporność konstrukcyjna Fayki to 12-14 ton (12- suchy jacht, 14 – z napełnionymi zbiornikami i zapasami).
Zatem mogę na razie czuć się komfortowo, bo jeszcze mam prawie tonę rezerwy 🙂
Ale bardzo się cieszę, że chłopaki mnie spytali o problem wagi, bo w końcu zmusiłem się do obliczeń. Przy okazji zabiłem trochę nudę chorowania. Po ostatniej sesji stoczniowej, gdzie ciupkę mnie przewiało poddałem się panującej w Warszawce epidemii grypy i od poniedziałku padłem jak kawka nie mogąc ruszyć ni ręką ni nogą ni głową. Zresztą nie tylko ja, bo i moje dwie panie też padły: piękniejsza połowa i średnia latorośl.
Powoli dochodzimy do siebie. Od poniedziałku do roboty, a od soboty ciężka harówka na alpejskich stokach. Ale damy radę…
i jak tam idzie ? już kwiecień a tu żadnych nowych wpisów.
Godzinkę temu wróciłem ze stoczni, a cały marzec byłem w Ameryce Południowej (Horn, Tierra Del Fuego, BA, Rio). Raniutko napiszę. Dzięki za pamięć…
I am in fact delighted to glance at this weblog posts which consists of lots
of valuable information, thanks for providing these kinds of information.