… i grube, ale w większości drobne. Jedyną grubą było wyciągniecie Fayki dźwigiem na brzeg i naprawa nieszczęsnego wału – a raczej jego porządne umocowanie. Pomny na doświadczenia poprzednie, tym razem poprosiłem o pomoc specjalistów z Marineworks – firmy która sprzedała mi kompletną linię wału. Sympatyczni Panowie przyjechali i po dwóch godzinach wał był umocowany we flanszy Aquadrive jak należy, zgodnie z instrukcją producenta.
RTFM – jak zawsze 🙁
Zresztą, gdy zobaczyłem dokręcanie śrub – prawie metrowym kluczem dynamometrycznym uświadomiłem sobie, że zalecane 66 Nm to przecież 10 kg siły na dźwigni 70 cm – trza dokręcać dwoma rękami. A ja dokręcałem standardowym imbusem – paluszkami – to mam za swoje 800PLN w plecy – dwieście piwek poszło się zaprzepaścić. Co gorsza Leszek twierdził, że najprawdopodobniej w ferworze prac przed wywózką jachtu z namiotu wcale nie dokręciłem tego wału – takiej opcji też nie wykluczam. Ciekawe tylko ile jeszcze mam podobnych kwiatów…
Teraz jest wszystko zmontowane, odpalone, sprawdzone – działa. W tym tygodniu zamierzam przepłynąć się na silniczku kawałeczek po zatoce. Może nie będę musiał wołać o pomoc by mnie zaholowali z powrotem.
To była praca grubsza. Marek ma dwa tygodnie wolnego – wiec ja zajmuję się drobiazgami – ale też bardzo potrzebnymi:
- „wyosiowałem” silnik na łapach.
- wyregulowałem cięgna do sterowania silnika – biegi i gaz,
- dołożyłem drugi komplet cybantów na linii wydechu silnika,
- zamontowałem na pokładzie „fajkę” do wprowadzenia przewodów z masztu,
- poprawiłem mocowanie organizera lin na prawej burcie – w czasie montażu ułamałem gwintownik w otworze i musiałem go wydłubać – niestety skończyło się przyspawaniem szpliki.
- zamontowałem na gotowo uchwyty do szczotek i mopów w prawej bakiście.
- dociąłem, przykręciłem, wyregulowałem szynę szotów grota,
- zamontowałem wózek, bloki końcowe i fał do regulacji położenia wózka
- zbudowałem rozbierane mocowanie stołka w kabinie dziobowej
- przymocowałem na zawiasach pokrywę stołka kabiny dziobowej
- przymocowałem na zawiasach pokrywę schowka na suche dodatki skrobiowe
- przymocowałem na zawiasach pokrywę stołka kabiny dziobowej
- Wyznaczyłem punkt nowego zamocowania bomu. Niestety przez moją pomyłkę, bom jest o około 45 cm za nisko – trzeba go będzie podnieść, by nie zagrażał życiu osób w kokpicie. Ponadto przy obecnym położeniu bimini (daszek od słońca) nie da się rozłożyć
- przyciąłem komplet nowych lin do fałów odbijaczy, zaopatrzyłem końcówki lin. Oprócz ich przypalania zakładam na ich końce dwu centymetrowe odcinki koszulek termokurczliwych z klejem. Po ogrzaniu opalarką – dają moim zdaniem ładny porządny koniec liny. Zobaczymy w praktyce. Zawsze będę mógł ładnie owiązać juzingiem w wolnych chwilach na oceanie, gdy to się nie sprawdzi.
- przyciąłem komplet nowych lin na krawaty, zaopatrzyłem końcówki lin – jak wyżej.
To z grubsza tyle na ostatnie dwa tygodnie. Zresztą troszkę odpoczywałem po imprezowym szale.
Jak już jestem przy imprezie – dostałem trochę nowych fotek. Ponieważ robi ich się sporo – na fotoblogu wydzieliłem folder Impreza i do niego wrzuciłem fotki.
Reszta fotek tam gdzie zawsze:
http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona sześćdziesiąta dziewiąta i dalej)
Czy szyny wózków szotowych (foka) przykręcałeś z uszczelniaczem? Właśnie przerabiam temat u siebie bo jak popada albo jest mycie pokładu woda sączy się po ścianie. Sprawa wyszła po 3 sezonach, godzinach poszukiwań i litrach wody w zenzie. Ściany obłożone drewnem, tapicerką i ciężko to wyłapać. Dopiero jak materac zamókł oświeciło mnie.
Nie mam takiej potrzeby, by dawać uszczelniacz. Wszystkie elementy przykręcane na pokładzie są mocowane do wspawanych „ślepych” grzybków z kwasówki. Szyny szotowe też. http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/index23.html
fotki Fayka-0333 i dalej.