A w Faykowym blogu, …

…, proszę pana, to jest tak: nuda… Nic się nie dzieje, proszę pana. Nic. Taka, proszę pana… Teksty niedobre… Bardzo niedobre teksty są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje…

… za wyjątkiem…

Jakoś mi się przypomniał prospekt emisyjny pewnej spółki, gdy wchodzili na giełdę. Jak wiadomo członkowie zarządu spółek giełdowych nie powinni mieć kryminalnej przeszłości, więc w opisie osoby członka zarządu było napisane jak byk: „Nie karany” i zaraz potem „za wyjątkiem” po czym wymienione ze dwa czy trzy wyroki np. za poświadczenie nieprawdy… Ale generalnie to „Nie karany” (sic!)

Na zewnątrz w końcu udało mi się osadzić i dopasować wszystkie sześć wlewów pokładowych po dwa do paliwa, wody oraz ścieków, te ostatnie to raczej wylewy 😉 Są osadzone solidnie – każdy na trzy śruby oraz porządnie uszczelnione Sikaflex’em. Od dołu podłączone są węże do zbiorników. Przykręciłem wszystkie stopery fałowe zabezpieczając gwinty klejem Loctite, przykręciłem organizery fałowe, przykręciłem część systemu prowadzenia lin. Szczególnie rolki pionowe prowadzące liny z bloków na organizery wzbudzają pytania – co to jest? No i wątpliwości – a jak się ktoś na to wywróci? Generalnie wywracanie się na pokładzie nie jest zalecane – koncentracja elementów, które mogą w człowieku zrobić dziurę jest większa niż powiedzmy na chodniku. Ale gdy przyjdą bloczki oraz liny to nie będzie już tak strasznie.

Kotwice, które wewnątrz okropnie zawalały przestrzeń w mesie, poszły już na swoje miejsca. Jeszcze tylko muszę dokupić do nich jakieś sensowne krętliki, choć opinie o krętlikach są podzielone. Szczególnie wśród jachtów wyprawowych. Teraz konieczne będzie wypolerowanie uchwytu do bukszprytu oraz rollerów do kotwic, bo się wyróżniają negatywnie.

Zamocowałem wszystkie nawiewniki wraz z fajeczkami z nierdzewki. Na razie ustawione są jak mi wyszło – chodzi o kierunki wlotów – ale wszystko wyjdzie „w praniu” – to poustawiam.

Zostały przykręcone stójki do relingów – te które miałem 🙁 Panowie z Zakładu Żarna obiecują już od dawna dorobić brakujące cztery sztuki, ale to niestety trwa. Cóż mam robić – mogę tylko prosić, błagać i łasić się. Podobną sytuację mam z pokładem, ktokolwiek przechodzi mówi – ale pokład to Pan jeszcze będzie kończył? Będę, będę, odpowiadam – i chyba rzeczywiście sam to będę robił, bo Panowie od Flexiteek’a już mnie troszkę, mówiąc szczerze, zlewają. Zamówienie na Flexiteek puściłem 29 sierpnia 2012r  – będzie raptem dziewięć miesięcy – przydałby się poród 😉 Choć będąc sprawiedliwym muszę dodać, że mój pokład jest trudny, a i zima nas nie rozpieszczała. Ale obiecuję, że jak pokład nie będzie gotowy do imprezy, to ich wytknę przy ludziach paluchem.

Do zamocowanych stójek włożyłem słupki i bramki od relingów – przeciągnąłem też tymczasowo cienką lineczkę. Nie jest to po to, by zrobić sobie własną zagródkę, ale by wyznaczyć w słupkach miejsca nawiercenia otworów pod szpilki mocujące je do stójek.

Przyszły zamówione liny z firmy Lanex – trochę sporo, bo:

  • 100m liny MACAO 22m – octoplait granatowe – na cumy. Chcę zrobić cztery cumy po 20m oraz dwie po 10m. Do tego mam już wcześniej kupione trzy białe po 11m. Razem będzie to dziewięć cum o łącznej długości 133m. Potem w wolnej chwili zaplotę sobie uszka na jednym końcu każdej cumy.
  • 100m liny FIJI – 16mm – na linę kotwiczną do zapasowej kotwicy. Trzeba jeszcze dodać z 5 metrów łańcucha i wszystko razem połączyć. No i uszyć worek do przechowywania.
  • 4x100m liny pływającej polipropylenowej PPS 14mm – do cumowania w dzikich miejscach – do skał drzew itd. Konieczne jest też uszycie worków do nich.
  • 100m liny CLIPPER 10mm – na fały do odbijaczy, fały do żurawików, drabinki i zastosowań ogólnych
  • 100m liny CLIPPER 8mm – na krawaty i do zastosowań ogólnych. Na punkcie krawatów mam trochę hopla. To jest element, który nic prawie nie kosztuje – np. wspomniana tu  linka kosztuje 3,5 za metr – czyli półtorametrowy krawat to lekko ponad 5PLN – mniej niż piwo w Galionie – dwa piwa w Biedronce. A moim zdaniem, nic bardziej żałośnie nie wygląda niż jacht obwieszony krawatami z resztek lin, każda w innym kolorze, rodzaju grubości – masakra i żenada.
    (dla „nie żeglarzy” – krawat to kawałek linki służącej do podwiązywania na jachcie różnych rzeczy. Zwykle ma ok 1,5 – 2m długości, na łajbie jest ich zawsze za mało – choć 10-15 sztuk to typowa liczba. Krawaty chowa się do bakist lub wiesza na relingach by były zawsze na podorędziu – dlatego je widać z daleka – te żałosne bardziej)

Zdemontowałem też całą kolumnę koła sterowego – wszystko poszło do lakierni – będzie lakierowane na granatowo tak jak kadłub.

Prace wewnątrz idą swoim rytmem „langsam, langsam, aber sicher”. Uporządkowaliśmy w miarę z Markiem cały bajzel wewnątrz – o stopniu tego uporządkowania świadczy fakt iż obaj już śpimy na jachcie. Marek w gościnnej kajucie dziobowej, ja w swojej armatorskiej – rufowej.

Na Fayce śpi się REWELACYJNIE !!!

Po długich i ciężkich bojach zostały ostatecznie osadzone i dopasowane drzwi do łazienki dziobowej. Po obłożeniu pilersu tapicerką z pianką okazało się, że brakuje paru milimetrów i zamek od drzwi zahacza o tapicerkę. Marek walczył dwa dni, ale teraz jest idealnie z centymetrowym zapasem. Po sklejeniu ścianki „telewizyjnej” z kabiną prysznicową i skręceniu na wkręty wszystko jest bardzo solidne i sztywne. Sztywność i solidność to naczelna zasada. Potem do ścianek będą mocowane uchwyty, a nie chciałbym polecieć przez pół jachtu z uchwytem w ręku…

Została zmontowana, dopasowana, wklejona szafa w kabinie rufowej – kończy to w zasadzie wszystkie duże elementy w kabinach i mesie. Teraz tylko kosmetyka.

Zamontowałem odebrany z Zakładu Żarna zbiornik rozchodowy na paliwo. Jest przykręcony na dwanaście śrub do kantówek z litego twardego drewna, które z kolei są przykręcone i przyklejone do grodzi. Trochę to mocniejsze niż oryginalne mocowanie zaproponowane przez VETUS’a przy jego zbiorniku – cieniutka tasiemka. Taka naszła mnie myśl, że może ja trochę przesadzam z tymi mocowaniami, ale to co dają czasami producenci o jest moim zdaniem tragedia. Potem ktoś zamocuje zbiornik paliwa na taką gumkę od majtek dostarczoną ze zbiornikiem, jest przekonany, że wszystko ma OK, a za jakiś czas opowiada: „Płynąłem na fali, nawet nie było tak ostro, podchodziliśmy do portu, a wiało z siedem. Już byliśmy blisko falochronu, gdy nagle silnik zakaszlał i zdechł, wszędzie zaczęło śmierdzieć paliwem. Szybko postawiliśmy foka i o grubość lakieru przejechaliśmy przy gwiazdoblokach… Potem okazało się, że spadł nam zbiornik rozchodowy przyczepiony na fabrycznej taśmie, a wszystko się rozpirzyło i rozlało wewnątrz z piętnaście litrów ropy… Czyszczenia mięliśmy na dwa dni, śmierdziało przez miesiąc. Ta pieprzona tasiemka była jednak za cienka”

Pracując w magazynku – zmieniłem  mocowania i układ wydechu z generatora – odzyskałem trochę przestrzeni na grodzi na zamocowanie ogrzewania i klimy.

Zrobiliśmy z Markiem większość szablonów do podłóg – w przyszłym tygodniu chciałbym mieć zrobione podłogi w miarę „na gotowo”.

Z mebli została góra szafek w kuchni, stanowisko nawigacyjne, wykończenia  i kosmetyka.

Oczywiście jeszcze do zrobienia jest cały kokpit, hydraulika, elektryka i elektronika.  Ale to już sama przyjemność…

Wiadomość dla uczestników imprezy. Uaktualniłem nieco harmonogram dodając czas na zwiedzanie jachtu. To było po uwagach mojego przyjaciela Witka, który wprost zapytał – a zwiedzanie kiedy ? Tutaj jest link do harmonogramu. No i będę dzwonił do wszystkich lub mailował potwierdzając uczestnictwo. W hotelu męczą mnie o ostateczną listę gości zarówno na imprezę jak i do rezerwacji pokoi.

Fotki jak zawsze: http://www.ciunczyk.com/slawek/Fayka/ (strona sześćdziesiąta czwarta i dalej)

Ten wpis został opublikowany w kategorii Gotowe. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na A w Faykowym blogu, …

  1. Michał Madej pisze:

    Witam,
    a z czego będzie Pan szył pokrowce na cumy itp? wodoodporne czy tylko materiał o wyższej wytrzymałość?

    Ceny, źródło już znane? 🙂

    Pozdrawiam

  2. Slawek pisze:

    To raczej będą worki a nie pokrowce. Spodobała mi się technika stosowana na Selmie. Gdy trzeba zacumować do skał wygodnie jest mieć cumę w worku – włożoną do niego w tali sposób że koniec cumy jest na zewnątrz, a następnie upychamy całość do worka układając cumę w warstwami. Następnie taki worek możemy wziąć na ponton i wygodnie z niego wydawać cumę płynąc do brzegu. Chcę je uszyć z jakiegoś materiału syntetycznego typu dakron, z dużą liczbą remizek w ściankach i na dnie by woda z cumy łatwo wyciekała oraz by był on przewiewny. Pewnie poproszę o uszycie Sailservice. Cen jeszcze nie znam – muszę najpierw określić optymalny rozmiar tych worków.

  3. andrzejb parkieciarz pisze:

    Panie Slawku ja tych od pokladu dawno bym pogonil.
    Tak pokrzywili prosty poklad no i ……………….
    pozdro…….

  4. Bartek pisze:

    O Panu to powinni film nakręcić 🙂

  5. Bartek pisze:

    Te trociny mogą zablokować pompę zenzową w najmniej odpowiedniej chwili. Trudno to cholerstwo wyczyścić jak zabudowa skończona. Zawory zwrotne też mogą się zawiesić.
    Niby pierdułka ale zaniedbana może się zemścić. Na pewnym jachcie rozmoczone etykiety z puszek i słoików zablokowały pompę zenzową w krytycznym momencie
    z tragicznym skutkiem.
    Szkutnik, który budował mój jacht też zostawił mi taki „prezent”. Bez roboty na mokro się nie obędzie. 🙁

  6. Slawek pisze:

    Ten film to chyba komedia 😉

    W przypadku zęzy mam zaplanowane ostatnie malowanie po skończeniu wszystkiego na tip top. Wówczas całą zęzę zamierzam umyć wysuszyć i pomalować. To powinno zminimalizować ryzyko takich przygód.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *